Final Fantasy Record Keeper: Miejmy tego newsa za sobą
Jakiś czas temu kręciliśmy głową na kolejną mobilną odsłonę Final Fantasy. Prawdopodobnie na tym byśmy poprzestali, ale pojawiły się szczegóły i... gdzieś w głębi duszy jestem w stanie uwierzyć, że może ona kogoś z was zainteresować. Nawet jeśli zaraz potem was zawiedzie. Co najpewniej się stanie.
Nie jestem fanem sceptycyzmu opartego o szczątkowe dane. Tym razem jednak mamy do czynienia z kolejnym mobilnym Final Fantasy, a więc nie pierwszym tego typu przypadkiem, tylko kolejną odsłoną serii spin-offów, które na razie – delikatnie mówiąc – nie prezentowały poziomu, jakiego oczekiwalibyśmy od tej marki.
Tak czy siak, oto jest: Final Fantasy Record Keeper. Nowa Ostateczna Fantazja na iOS i Androida, która pełnymi garściami czerpać będzie z numerowanych części głównego trzonu serii. Pozwoli nam ona wskakiwać do każdego z tamtych światów i razem z tamtymi postaciami pokonywać tamtych bossów. Po udanej walce będziemy mogli werbować różne osoby i używać ich w następnym świecie – a więc, na przykład, bierzemy Clouda i lecimy do bossa z Final Fantasy VIII.
Gdyby był to news o nowym konsolowym spin-offie, mielibyśmy powody do mruczenia. Zwłaszcza jeśli walki odtworzone zostałyby wiernie i zgodnie z każdym z systemów i stylów graficznych. To dopiero byłoby coś!
Ale oczywiście mowa o grze na komórki, więc wszystko utrzymane zostało w wygładzonych pikselach i zapewne okaże się zaledwie grywalne. Nikogo nie powinno też zdziwić, że gra będzie darmowa i po brzegi wypełniona mikrotransakcjami. Ukaże się jeszcze latem w Japonii, gdzie oczywiście odniesie sukces, ugniatając ścieżkę dla kolejnych tego typu hiperprodukcji.
Z przyjemnością dam wam znać, że się myliłem. Tymczasem możecie popłakać do muzyki przygrywającej na oficjalnej stronie Record Keeper.
Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.