11
18.11.2011, 10:20Lektura na 5 minut

Saints Row: The Third - Pamiętniczek ze Steelport, ale taki różowy i mięciutki #3

Saints Row: The Third zrecenzowane, ale formuła testu nie pozwala na oddanie wszystkich kolorów i barw miasta tak zakręconego jak Steelport. Dlatego prezentujemy wrażenia z gry wychodzące poza zwykłą recenzję. To pamiętniczek z grzesznej metropolii. Taki różowy i mięciutki... – część trzecia!


Berlin

### Dzień 13
OK, przemilczę ten bajzel z wczoraj, bo brak mi słów nawet, ale Pierce i Zimos dostali po łbie za ten wybryk. Mam nadzieję, że więcej takiej bzdury nie odstawią, bo to mogło skończyć się tragicznie... I wygląda na to, że Shaundi miała trochę racji. Przydałoby nam się trochę odpocząć od tego całego zamieszania. Wygląda jednak na to, że Steelport nie ma zamiaru pozwolić nam się uspokoić - czuję się, jakbym żył na kroplówkach z adrenaliny i speedu.

Nie ma co się oszukiwać, ostatnie dwa tygodnie były szalone, ale dzisiejszy poranek będzie jednym z najdziwniejszych w moim życiu. Podjechaliśmy z ekipą gdzieś nad wodę, weszliśmy do jakiegoś hangaru i spotkaliśmy się z dziwaczną laską z komputerem na kolanach. Wyglądało to wszystko, jakby laptop jej do rąk przyrósł - nie odrywała od niego wzroku i gadała jak jakaś nawiedzona baba z infolinii, tyle że z sensem.

Stwierdziła, że możemy chwilowo odpuścić sobie zabawę z Czerwonymi Koszulami, bo przydałoby się trochę uprzykrzyć życie Deckerom - dzieciakom przypominającym tego gościa z filmu, co ostatnio widziałem... “Sala przygłupiej młodzieży z problemami”? “Pokój cichobójców”? Jakoś tak to było, ale bardziej marketingowo, więc nie powtórzę, bo mi się dowcip dzisiaj nie klei, drogi pamiętniczku. W każdym razie...

Wiesz, że coś jest na rzeczy, kiedy ledwie poznana kobieta pakuje cię w jakąś dziwaczną “wirtualną rzeczywistość” i każe jechać na motorze ze zbyt wysoką prędkością. Cybernetycznym motorze w cyberprzestrzeni. Do tej pory mnie mdli po tym - mdliło by na pewno mniej, gdyby nie zapewnienie, że umierając w świecie wirtualnym umieram też naprawdę. Idę się położyć, pamiętniczku, dosyć mam na dzisiaj.

### Dzień 17
Cztery dni bez zwierzeń - źle. Okazało się jednak, że Pani Haker wyciągnęła z rękawa więcej sztuczek i nie było czasu, żeby cokolwiek ci napisać, pamiętniczku. Ostatnie 96 godzin spędziłem głównie rozbijając się helikopterami i strzelając do samochodów z jakiegoś dziwacznego narzędzia pozwalającego przejmować nad nimi kontrolę. Nie wiem co się stało z tym światem, kiedy zarabiałem fortunę ze Świętymi, ale chyba powoli robimy się anachroniczni, prehistoryczni i przestajemy pasować... Czas zainwestować w te komputery i inne dziwadła, bo to nie wypada, żeby nas zaskakiwały jakieś dziwne technologie w ten sposób, nie sądzisz?

Musieliśmy przerwać wczoraj operację Syndykatu i zmusić ich wozy do skręcania nie do końca tam, gdzie powinny - udało się od razu, bo ten pistolecik bardzo wygodnie leżał w rękach. Milej wspominam jednak akcję sprzed trzech dni, kiedy lądując z Shaundi na wieżowcach musieliśmy zająć się nadajnikami stacji telewizyjnej i przerwać bardzo niewłaściwy program. Lataliśmy od budynku do budynku - zadziwiająco łatwo się te potwory ze śmigłami prowadzi! - i zrzucaliśmy Deckerów setki metrów na ulice. Zastanawiam się ilu ludzi można zabić spadającym z nieba Deckerem, skoro jednocentówką wyrzuconą z Empire State można zabić jednego?

Pani Haker zapowiedziała już, że niedługo czeka mnie kolejna wycieczka w cybeprzestrzeń. Chyba muszę się czegoś nałykać przed tym, bo drugi raz takich odjazdów nie zniosę.

### Dzień 21
Drogi pamiętniczku - służyłeś mi dzielnie, służyłeś mi dobrze, ale wygląda na to, że muszę przesiąść się na Twitter, bo formuła pisania ręcznie się nie sprawdza. Steelport i przeróżne zwariowane akcje, w których tu uczestniczymy ze Świętymi zabiera tyle czasu i wypompowuje z sił tak bardzo, że nie mam nawet kiedy wtulić się w twoje futerko. Ostatnie kilka dni było równie szalonych, jak poprzednie - siedzimy tu już trzy tygodnie i co chwilę zaskakuje nas coś nowego... Ledwie poznani znajomi pakują nas do czołgów, zmuszają do wystąpienia w meczach bokserskich, albo oddają w nasze ręce wojskowe pionowzloty - nowe zdobycze techniki pozwalające samolotom startować w linii prostej. Ostatnio leciałem czymś takim i jestem pod wrażeniem - szczególnie tych karabinów laserowych, które ma zamontowane z przodu i tego, jak działają na opancerzone policyjne samochody.

Nie da się łatwo opowiedzieć tego, co się wydarzyło - wędrówka w cyberprzestrzeni była jedną z najdziwniejszych chwil mojego życia, ale chyba mam w głowie taką traumę, że nie jestem w stanie się porządnie wysłowić i opisać ci tego, co tam się wydarzyło. Wiem za to, że kiedy Pani Haker zadzwoni z podobną prośbą nie będę zwlekać ani chwili... chyba powoli przekonuję się do tej całej technologii.

Wymyśliłem też, że przyda nam się trochę dodatkowego kapitału, więc rozbijałem się wczoraj moim czarnym motocyklem po sklepach i wyciągałem z kieszeni grube tysiące wykupując wszystko, co się da. Teraz prawie cały biznes w Steelport należy do nas i najwyższy czas podmienić łóżko w tym apartamentowcu na południu terenu Syndykatu, który przejęliśmy, na grube pliki forsy. Spać na pieniądzach? Właśnie to robię, właśnie tym się zajmuję ostatnio i chyba dlatego mam taki dobry humor.

Nie możemy jednak nawet chwilę odpocząć - to już nie jest wojna gangów.

To paskudne babsko, o którym chyba nie wspominałem ściągnęło do miasta wojsko i teraz mamy jeszcze superzaawansowanych technologicznie komandosów na karku. Ledwie odbiliśmy melinę z ich rąk, a już Święci z różnych zakątków Steelport piszą do mnie SMS-y, że potrzeba wsparcia, bo ci goście się nie patyczkują. Na cóż, wygląda na to, że najbliższe tygodnie spędzimy w doborowym towarzystwie i będziemy walczyć nie tylko o honor, ale o życie na wolności. Niektórzy już widzą słońce w paski, bo tutejsze więzienia należą do tych staromodnych klitek z drzwiami na klucz i zasuwą.

Uda nam się oczywiście - musimy w jakiś sposób uczcić pamięc Johnny’ego, prawda? Dzięki, kochany pamiętniczku, służyłeś mi dobrze i jak tylko postawię ostatnią kropkę rozstaniemy się na zawsze. Jeszcze nie wiem, czy wrzucę cię do rzeki, czy spalę, ale wiem na pewno, że nikt nie może tego przeczytać, bo nikt już nigdy nie weźmie mnie za poważnego szefa gangu, a użalającego się nad sobą ciecia z problemami.

Dzięki, pamiętniczku. 


Redaktor
Berlin

Everybody wants to be a Master — everybody wants to show their skill. Everybody wants to get there faster, make their way to the top of the hill. Each time you try you're gonna get just a little bit better. Each day we climb one more step up the ladder. It's a whole new world we live in — it's a whole new way to see. It's a whole new place, with a brand new attitude. But you've still gotta catch 'em all... And be the best that you can be!

Profil
Wpisów1396

Obserwujących9

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze