119
24.06.2010, 19:56Lektura na 6 minut

Recenzja www.cdaction.pl - Sniper: Ghost Warrior (X360)

Sniper: Ghost Warrior - specyficzny, bo snajperski shooter City Interactive, stał się jedną z najbardziej oczekiwanych polskich gier tego roku. Najwyraźniej gracze chcą wreszcie, by warszawskie studio udowodniło, że stać je na więcej, niż tylko nisko- i średniobudżetowe produkcje. Udało się?


Hut

Sniper: Ghost Warrior
wersja testowana: X360, j. polski (wersja kinowa)
wydawca: City Interactive
cena pełnej wersji: 99 zł


Niemal każda recenzja, prawie każdej gry, musi tak naprawdę odpowiedzieć na ledwie dwa-trzy pytania, nurtujące graczy dobrze zazwyczaj obeznanych z zapowiedziami, przeciekami, screenami i trailerami, które - co jest zasługą/przewiną Internetu - zalewają ich przez miesiące prowadzące do premiery. W przypadku Sniper: Ghost Warrior pytanie to jest właściwie tylko jedno - czy produkcja ta, to kolejna średniobudżetówka City Interactive; firmy, która zbudowała swoją pozycję na grach przeciętnych, ale tanich i skutecznie dostarczanych w miejsca, w których znaleźć je mogą nawet mało wymagający gracze, czy może jednak jest to tytuł pełnowymiarowy i pełnoprawny?

Odpowiedź? Nieco dalej. Zacznijmy od podstaw...

Sniper: Ghost Warrior to współczesny shooter, z akcją przedstawioną z perspektywy pierwszej osoby (czyli gracza). Głównym jego bohaterem jest Tyler Wells, snajper,  wykonujący swój trudny fach na zlecenie armii USA. Jego zadaniem jest wykonanie, głęboko za liniami wroga, operacji polegającej na powstrzymaniu tyrana, który twardą ręką rządzi na fikcyjnej południowoamerykańskiej wyspie Isla Trueno.



Ponieważ duża część gry polega na spoglądaniu na świat z oczu – i przez celownik – snajpera, twórcy gry przygotowali cały, dość złożony, choć pewnie i tak daleki od realizmu model balistyczny lotu kuli, który uwzględnia kilka parametrów, w normalnych shooterach raczej pomijanych. Bierze on pod uwagę nie tylko odległość do celu, ale też kierunek i siłę wiatru, oraz tętno snajpera w momencie oddania strzału. To poziom trudności wyznacza, jak ciężko jest trafić – na najniższym pocisk leci tam gdzie wskazuje lunetka; na średnim, kula zachowuje się już bardziej wiarygodnie, ale mały czerwony punkcik na celowniku bezbłędnie pokazuje punkt, w który uderzy po wystrzeleniu; na najwyższym, wpływ wszystkich czynników zewnętrznych trzeba sobie wykalkulować samodzielnie. Po kilku próbach zmierzenia się z poziomem trudności dla hardkorów przyznałem się przed sobą – i przed grą – że w snajperskim fachu jestem średniakiem: być może na myszce, na PC,  gra bez żadnych pomocy jest jeszcze zabawą, jednak na konsoli, przy uwzględnieniu mniejszej precyzji pada, najbardziej satysfakcjonujący okazał się normalny poziom trudności.

To, co bardzo mi się spodobało i co na pewno trzeba pochwalić, to sposób, w jaki ekipa City Interactive różnicuje rozgrywkę. Taki „prawdziwy-prawdziwy” symulator snajpera wymagałby od gracza ślęczenia przed ekranem (najlepiej bez ruchu i w przklęku) przez kilkanaście czy kilkadziesiąt minut, ponieważ jednak Sniper: Ghost Warrior to gra akcji pojawia się tu dużo sekwencji, które przedstawiają zarówno inne aspekty żołnierskiego fachu – będzie więc okazja by rzucić się w wir walki z karabinem maszynowym w łapie, jak w pierwszym lepszym Modern Warfare; po cichu przekradać się przez teren opanowany przez wroga, bez oddawania nawet jednego strzału; a także podzielić się trochę robotą z towarzyszami broni i zamiast samemu strzelać, tylko wskazywać cele sterowanemu przez AI kompanowi. W cały ten scenariusz wplecione są sceny czysto snajperskie, zawsze zakończone oddaniem tego jednego, złotego strzału, zwykle podkreślonego efektownym spowolnieniem akcji i sekwencją, w której kamera podąża za kulą, by z perwersyjną dokładnością pokazać, jak rozbryzguje ona mózg celu.

I tu dochodzimy do kwestii zasadniczej – jaka to jest gra. Wszystko to, co opisałem powyżej można by zrealizować przeciętnie, niskobudżetowo, słabo, ale  na szczęście w przypadku Sniper: Ghost Warrior  poziom rozgrywki jest naprawdę satysfakcjonujący. Całość chodzi sprawnie, bez większych wpadek, bugów czy niedociągnięć, a choć np. zachowania przeciwników, przedstawione w grze sceny czy pomysły na lokacje nie zaskakują oryginalnością, to naprawdę nie można im wiele zarzucić. Na korzyść Sniper: Ghost Warrior  działa też dość unikatowy, niszowy koncept całości – o ile momenty otwartej wymiany ognia, ponieważ mam je do czego porównać i bez kłopotu mogę wskazać gry, w których wykonano je lepiej, zrobiły na mnie najmniejsze wrażenie, tak wszystko to, co wiąże się ze snajperskim fachem naprawdę może się podobać.

Najsłabszym elementem całej gry jest zbytnie trzymanie się skryptów, bardzo sztywne i nie dopuszczające żadnej swobody – gra karze za zabicie przeciwnika, którego trzeba było ominąć (wszczęciem alarmu w bazie...) tylko i wyłącznie dlatego, że właśnie należało go zostawić w spokoju - i nie bierze pod uwagę faktu, że zabity on został na tyle dyskretnie i w takiej odległości od towarzyszy, że nikt nie mógłby tego zauważyć. Zdarzają się też miejsca, gdzie poziom zamknięty jest jakąś sztuczną barierą (np. płotkiem, czy krzakami), ale to potknięcie, które zdarza się najlepszym – a tu widoczne jest tylko wtedy, gdy ktoś uparcie i celowo zbacza z drogi wyznaczanej przez kolejne punkty kontrolne. Umówmy się – choć na screenach i filmikach Sniper: Ghost Warrior może tak wyglądać, to jednak nie jest to Crysis z jego otwartym światem i niezłą fizyką obiektów (której tutaj nie ma praktycznie w ogóle). Przeciętny jest również multiplayer: dopuszcza do rozgrywki dwunastu graczy, toczy się na sześciu specjalnie przygotowanych mapach, pozwala wybrać jedną z czterech profesji/klas żołnierskich (dokładniej to trzech, ale jedna jest w dwóch wariantach) i daje dostęp do trzech trybów (Deathmatch, Team Deathmatch, V.I.P.), ale brak jakichkolwiek rang i – jak sądzę, bo dzień przed premierą  trudno to zweryfikować – niewielka liczba graczy, preferujących dużo jednak lepsze w multi Battlefield: Bad Company 2 czy Call of Duty: Modern Warfare 2 sprawiają, że jest to tylko dodatek, który musiał się pojawić, bo tego oczekuje się od współczesnej gry.

Mimo to Sniper: Ghost Warrior to bardzo ciekawe, mocne wejście City Interactive do klubu producentów poważnych, pełnobudżetowych gier. Nie będzie wielkiej przesady jeśli napiszę, iż jest to produkcja równie dobra, jak ostatni udany polski shooter, czyli Call of Juarez: Więzy Krwi (obie gry łączy zresztą ten sam silnik graficzny, Chrome Engine). A że kosztuje tylko 99 złotych – co jak na premierową grę konsolową jest prawdziwym ewenementem – to tylko dodatkowy bonus. Rozważyłbym jej zakup nawet wtedy, gdyby ta cena była pełnowymiarowa...

Ocena: 4/5

 

PS. Obszerna wersji PC w najbliższym numerze CD-Action.


---

Plusy:

  • bardzo dobra oprawa graficzna
  • w trybie single w niczym nie ustępuje wielu innym grom zachodnich producentów
  • w ciekawy sposób przybliża graczom realia snajperskiego fachu

  • Minusy:

  • czasem zbytnio bazuje na skryptach
  • bardzo liniowa – pal sześć fabułę, ale i w sposobie przechodzenia kolejnych poziomów

  • Redaktor
    Hut
    Wpisów4059

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze