19
4.04.2010, 09:55Lektura na 5 minut

Recenzja: Half-Minute Hero [PSP]

Już od pierwszego zwiastuna Half-Minute Hero przyciągnął moją uwagę jako ciekawy, zakręcony produkt na PSP, który miał szansę zastąpić Patapony na piedestale gier fajnych i dziwnych. Uratować świat w pół minuty? Tak, tak i jeszcze raz tak!


Michał „enki” Kuszewski

Half-Minute Hero
PSP
Wydawca: LEM
 

 

Half-Minute Hero to gra, w której ratuje się świat w przeciągu minut, a wsiąka się w nią na długie godziny. Produkcja Marvelous Entertainment zawiera w sobie aż cztery gatunki superszybkiej gry. Jej trzon stanowi Hero 30 – prawie że klasyczny erpeg z widokiem z góry na proste tła i rozpikselowane do granic rozpoznawalności postacie. Wcielamy się jasnowłosego Bohatera, który wędruje od kraju do kraju w pogoni za Noire’em – złym do szpiku kości i granic zdrowego rozsądku czarnoksiężnikiem, który poznał Zaklęcie Zniszczenia i uczy go kolejnych napotkanych Złych Lordów. Każdy z owych Złych Lordów (a jest ich około czterdziestu) chce oczywiście zniszczyć przy jego pomocy świat, w związku z czym gdy tylko postawimy nogę na jego włościach, ochoczo zabiera się do inkantacji. A wielki licznik na górze ekranu zaczyna odliczać od trzydziestu sekund do zera.

W tym czasie musimy Bohatera wylevelować, zdobyć nowe przedmioty, nierzadko wykonać jeden lub dwa questy dla ludności w wioskach, dotrzeć do zamku Złego Lorda i go ubić. Same walki rozgrywają się automatycznie i trwają zaledwie kilka sekund, a z pomocą w walce z nieubłaganym czasem przychodzi Bogini Czasu. Ta – będąc stworzeniem równie potężnym co chciwym – pobierając od nas rosnące każdorazowo stawki, jest w stanie cofnąć licznik z powrotem do 30 sekund i dać nam nieco więcej czasu na wykonanie zadania. Za resztę pieniędzy kupujemy uzupełnianie zdrowia oraz sprzęt, którego Bohater może mieć na sobie pięć sztuk (broń, tarcza, zbroja, buty i nakrycie głowy).

Choć schemat przez całą grę pozostaje ten sam, różnorodność problemów enpeców spotykanych w wioskach oraz mnogość sekretnych miejsc sprawiają, że gra się nie nudzi. Tym bardziej, że zwykle są co najmniej dwa sposoby na przejście danej planszy, które tu i ówdzie otwierają zupełnie nowe drogi na mapie świata. No i jest tryb Hard, w którym odliczanie nie zatrzymuje się na czas pobytu w wioskach. Dodatkowo cieszy możliwość kolekcjonowania i ubierania bohatera w kolejne rodzaje przyodziewku, co zresztą widać na tych kilkunastu pikselach, z których składa się jego postać gołym okiem oraz zdobywania rang i tytułów za odpowiedni sposób poradzenia sobie z napotkanym w danej lokacji problemem. Jak na tak prostą i nieskomplikowaną grę, dzieje się tu zaskakująco dużo.

Kolejne tryby gry są krótsze od powyższego i wprost cechują się niższą grywalnością od ratowania świata wraz z blondaskiem, ale za to oferują zupełnie inny rodzaj rozgrywki. Drugim trybem dostępnym od razu po uruchomieniu gry (z sześciu w sumie; trzy wymagają odblokowania) trybem jest ekspresowo-erteesowy Evil Lord 30. Wcielamy się w nim w pięknego, do bólu narcystycznego Złego Lorda (no, ba!), który podróżuje po świecie w poszukiwaniu sposobu na odczarowanie ukochanej zaklętej w nietoperza. I tym razem korzystamy z płatnych usług Bogini, tym razem jednak nie walcząc samemu a przywołując trzy rodzaje walczących za nas jednostek oraz wykorzystując znalezione po drodze bestie. Biegamy, przywołujemy, zbieramy wypadające z wrogów monety i od czasu do czasu odwiedzamy kramik Bogini, by cofnąć licznik. 

W Princess 30, z kolei, kierujemy Księżniczką… a raczej oddziałem wiernych poddanych, którzy w ekspresowym tempie transportują ją na barkach po kolejne przedmioty i osoby potrzebne, by uzdrowić jej ojca, Króla Świata. Księżniczka sama nie chodzi, ale za to doskonale radzi sobie z potężną kuszą, z której strzela w tempie iście zabójczym, powalając hordy wrogów w rozgrywce przypominającej strzelanki „zawsze w prawo/w górę”. Tutaj jednak kierunek uzależniony jest od tego, czy dopiero opuściliśmy mury zamku, czy właśnie do niego wracamy. Na całą „wyprawę” księżniczka ma oczywiście tylko 30 sekund.

Wreszcie, odblokowywany po ukończeniu pierwszego trybu, Knight 30 daje nam możliwość wcielenia się w Rycerza, który musi ochronić przed okolicznym bestiariuszem Mędrca. Ten inkantuje zaklęcie niszczące wrogów, lecz za każdym razem zajmuje mu to… 30 sekund. Ale tylko, gdy stoi w bezruchu. Tu ciachamy wrogów czym popadnie, rzucamy kamieniami, stawiamy pułapki oraz, gdy trzeba, łapiemy kompana i spieprzamy ino się kurzy byle dalej od hordy.

O dwóch ostatnich trybach gry ani instrukcja ani oficjalne materiały na temat Half-Minute Hero nie wspominają (w samej grze oznaczone są one początkowo jako „???”), ale chyba nie zepsuję nikomu zabawy, jeżeli powiem, że powracamy w nich do pierwszego i bezwzględnie najlepszego rodzaju rozgrywki z blond-bohaterem w grze w dwóch bonusowych zadaniach: [SPOILER] Hero 300 i Hero 3 (tak, t-r-z-y) [/SPOLER].

Nietrudno się chyba zorientować po powyższym opisie, że gra cechuje się absurdalnym poczuciem humoru i lekkim charakterem, co zresztą dobitnie potwierdza rozpikselowana, ale urocza grafika w stylu starych dobrych czasów ośmiobitowców. Nowoczesna, zróżnicowana i wpadająca w ucho jest tutaj muzyka, której zmieściło się aż 65 utworów. Ogółem jest to świetna rzecz do zabrania w krótkie i długie podróże (a wręcz doskonała na kibelek) i starcza na całkiem długo – przejście wszystkich trybów na 100% w trybie normal zajęło mi 12 godzin. A jest wszak jeszcze tryb multi, w którym do czterech Bohaterów może walczyć z czasem i ze sobą o uratowanie królestwa. Szybka, łatwa, przyjemna. I jeszcze raz szybka. Polecam nie tylko amatorom growych dziwactw.

Ocena: 4/5


Redaktor
Michał „enki” Kuszewski

Autor tekstów różnych. W tym książek. Fan żółwi, muzyki filmowej i wszystkiego, co kosmiczne. Swoje politechniczne wykształcenie przekuł w artykuły dla czasopisma CD-Action, w którym jako redaktor przez wiele lat realizował swoje pasje grania i pisania. Obecnie pracuje w Techlandzie jako Quest Designer.

Profil
Wpisów512

Obserwujących1

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze