3
12.04.2023, 10:26Lektura na 4 minuty

Recenzja filmu „Air”. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

Złośliwie mógłbym napisać, że z braku ciekawszych pomysłów Ben Affleck zrobił film o butach, ale byłoby to niesprawiedliwym uproszczeniem. Wszak na pierwszym planie mamy ludzi z krwi i kości, bo to przede wszystkim opowieść o niezłomnej determinacji jednego z nich.


Eugeniusz Siekiera

To jedna z tych historii, które nie miały prawa się wydarzyć. 1984 rok, firma Nike dobrze sobie radzi w segmencie obuwia dla biegaczy, ale jest łasa na inny kawałek ciasta. Na polu butów do koszykówki musi rywalizować z Adidasem i Converse’em, jednak każda z tych marek ma w rękawach asy, z którymi trudno dyskutować, a tym bardziej podjąć realną walkę.


Z motyką na słońce

Sonny Vaccaro, bohater grany przez Matta Damona, nie ma w sobie nic z Bourne’a. To facet w średnim wieku z pokaźnym brzuszkiem i choć pracuje w branży odzieży sportowej, sam wysiłku fizycznego unika jak ognia. Nie został jednak zatrudniony przez Phila Knighta (w tej roli Affleck), by spalać kalorie. Ma oko do wyłapywania koszykarskich talentów, może więc pomóc przy wyborze gracza, z którym Nike podpisze kontrakt, co zapewni firmie odpowiednie wpływy i pozwoli przetrwać ciężki okres.

Air (2023)
Air (2023). Źródło: Materiały prasowe

250 tysięcy dolarów – tyle pieniędzy miałoby zasilić konta trzech obiecujących zawodników. Problem w tym, że konkurencja jest bogatsza (Adidas) bądź popularniejsza (Converse), na domiar złego Nike zaliczyło kilka gorszych sezonów, więc to kiepski moment na szastanie kasą i niepewne inwestycje. Tymczasem Sonny nie przepada za bezpieczną grą i nie chce dzielić tortu na trzy kawałki – woli skupić się na jednym nazwisku, które jego zdaniem zapewniłoby krociowe zyski. Upiera się przy wyborze Michaela Jordana, tyle że nikt w realizację tego planu nie wierzy. Sceptyczni są wszyscy: bliscy współpracownicy, spece od marketingu, sam prezes firmy, a nawet agent koszykarza, bo tak się niefortunnie składa, że młody zawodnik Chicago Bulls lubi Adidasa, a z firmą Nike nie chce mieć nic wspólnego.


Just do it!

Zaczyna się gra nerwów, kolejne burze mózgów i próby zawrócenia kijem rzeki. Na przekór wszystkim Sonny wydaje się coraz bardziej uparty i zdeterminowany. Chce doprowadzić do spotkania z Jordanem, pomijając jego agenta, co w branży równa się z samobójstwem i rychłym końcem kariery. Chyba że uda się dobić targu, przybić piątkę i podpisać umowę, a na to przecież od początku się nie zanosi. Stawka jest więc wyjątkowo wysoka, bohater kładzie głowę pod katowski topór, licząc na to, że przeczucie go nie myli, a kontrakt z Jordanem i poświęcona mu linia butów zapewnią firmie nieśmiertelność. I jest gotów zrobić wszystko, by inni w tę wizję uwierzyli. Jak to się skończyło, dobrze wiemy, bo też chyba każdy kojarzy Air Jordan – spersonalizowaną linię obuwia sygnowanego nazwiskiem najbardziej rozpoznawalnego koszykarza NBA. Reszta jest historią.

Choć większość filmu toczy się w ciasnych biurach, a gros akcji sprowadza się do wymiany zdań przy stołach konferencyjnych, film Afflecka ma fantastyczną dynamikę. Spora w tym zasługa bezbłędnie obsadzonych ról i znakomicie napisanych dialogów, pełnych pożądanej dramaturgii i rozładowującego napięcie humoru. Szczególnie gdy błyskotliwymi ripostami wymieniają się Damon z Affleckiem – długoletnia przyjaźń aktorów procentuje w każdej wspólnej scenie. Chciałoby się dodać, że panowie kradną show, ale to nieprawda, bo przecież mamy też Violę Davis, Jasona Batemana czy Chrisa Tuckera – tu po prostu wszyscy są świetni. Klimat minionych lat bezbłędnie buduje też fenomenalna ścieżka dźwiękowa. Gdy z głośników dochodzi „Time After Time” Cyndi Lauper czy „Rock the Casbah” The Clash, noga sama wybija takt, a takie klasyki jak „Money for Nothing” Dire Straits czy „Born in the U.S.A.” Springsteena rozpoznajemy po pierwszej nutce.

Air (2023)
Air (2023). Źródło: Materiały prasowe

Oczywiście mam świadomość, że „Air” jest filmem wymuskanym i gładko przyciętym. To opowieść, w której za korporacyjnym biznesem stoją nie anonimowi smutni krawaciarze (a jeśli się pojawiają, to gdzieś w metaforycznym tle, nigdy w kadrze), ale sympatyczni i kontaktowi ludzie. To obraz odpowiednio skrojony pod szeroką publikę uwielbiającą historie o tym, jak spełnienia się amerykański sen. Z całą pewnością scenariusz wiele przemilczał i złagodził, a momentami popada w przesadny patos. Szczerze? Niespecjalnie mnie to obchodzi. Ostatecznie któż z nas nie kocha bohaterów, dla których niemożliwe nie istnieje?

Ocena

Film o kulisach kontraktu między firmą Nike a Michaelem Jordanem – przełomowego zarówno dla zainteresowanych stron, jak i całej branży marketingu sportowego. Świetna dynamika i wyborne aktorstwo z fantastyczną muzyką w tle. To jedna z tych historii, które nie miały prawa się wydarzyć. I właśnie to jest w niej piękne.

8
Ocena końcowa


Czytaj dalej

Redaktor
Eugeniusz Siekiera

Filozof i dziennikarz z wykształcenia, nietzscheanista z powołania, kinoman i nałogowy gracz z wyboru. Na pokładzie okrętu zwanego CDA od 2003 roku. Przygodę z wirtualnym światem zaczynałem w czasach ZX Spectrum, gdy gry wczytywało się z kaset magnetofonowych, a pisanie prostych programów w Basicu było najlepszą receptą na deszczowe popołudnie. Dziś młócę na wszystkim, co wpadnie pod rękę (przeprosiłem się nawet z Nintendo), choć mając wybór, zawsze postawię na peceta.

Profil
Wpisów117

Obserwujących21

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze