2
18.12.2014, 15:00Lektura na 3 minuty

[Kalendarz adwentowy cdaction.pl] Dzień osiemnasty

Piętnastu zamkniętych wspólnie uczniów i szalony dyrektor szkoły, który każe im się mordować, jeśli chcą zakończyć edukację. Wyjątkowa gra okraszona niesamowitym, „psychopopowym” stylem. W tym roku to Sony, nie Nintendo miało na swojej konsoli najlepszą przygodówkę.


Cross

Danganronpa 1+2

Seria Zero Escape męczyła koszmarnym stylem scenarzysty, Phoenix Wright potrafił śmiertelnie znużyć ciągnącymi się w nieskończoność śledztwami. Gry z serii Danganronpa pędzą do przodu jak opętane.

W obu częściach bohaterowie to grupa wybitnych uczniów uwięzionych w zamkniętym ośrodku (szkoła, egzotyczna wyspa), nad którymi góruje tajemnicza postać Monokumy – robotycznego niedźwiadka, równie uroczego, co złowrogiego. Obwieszcza on, że dyplom absolwenta należy się tylko komuś, kto zabije znajomego z klasy i nie zostanie wykryty przez resztę jako morderca - trup zaczyna więc ścielić się gęsto, a główny bohater musi gorączkowo szukać kolejnych sprawców. A robi to, strzelając w kłamstwa i sprzeczności.

Tak – strzelając. Każdy ze znalezionych dowodów zmienia się w pocisk, który ładujemy co kłótnię do wyobrażonego magazynku – patrzymy, jak pełne spekulacji i tajemnic dialogi suną po ekranie, znajdujemy podejrzaną linijkę, wybieramy właściwą amunicję, a następnie BANG. Cel-pal, o jeden strzał bliżej prawdy. Diablo satysfakcjonujące.

Ale nie byłoby takie, gdyby nie scenariusz. Kazutaka Kodaka, pisząc Danganronpę, nie przejmuje się wiarygodnością czy czwartą ścianą – każda sprawa próbuje przebić poprzednią ilością szokujących twistów, przy czym każdą sprawę da się rozwiązać, cały czas światem rządzi jakaś wewnętrzna logika. Oczywiście chora równie bardzo, co plany Monokumy, który traktuje krwawe zabawy swoich podopiecznych jak grę, co dwa zdania rzucając nawiązanie do jakiegoś popularnego komiksu lub produkcji w stylu Resident Evil czy God of War. Agata Christie kontra tajemnicze tabletki z szafki starszego brata i sterta japońskich komiksów.

Ale nie tylko Kodaka sprawił, że fandom Danganronpy rósł w ostatnich latach jak na drożdżach – swoje zrobiły też równie barwne, co pamiętne designy Rui Komatsuzakiego (wystarczy jedno spojrzenie, by rozszyfrować charakter i zainteresowania każdej postaci – niezwykle ważne w sytuacji, gdzie co chwilę kolejni bohaterowie pędzą ekspresem do chłodni) i muzyka boskiego Masafumiego Takady. Kto kojarzy ścieżki dźwiękowe z killer7, No More Heroes, albo God Hand wie, o czym mówię – Takada to niestety jeden z najbardziej niedocenianych kompozytorów w grach wideo.

Między poznawaniem kolejnych niemożliwych wolt scenariuszowych jeździmy na deskorolce po swoich synapsach, gramy w wisielca eksplodującymi literkami, budujemy rekonstrukcje zbrodni w postaci stylowych komiksów lub nawiązujemy więzi z towarzyszami niedoli. A kiedy ci wbijają nam metaforyczny nóż w plecy – lub kiedy ktoś wbija im go bardziej dosłownie – wspomnienie wspólnie spędzonego czasu owocuje jeszcze mocniejszym ciosem w krtań. Prawdziwy rollercoaster i jeden z głównych powodów, dla których warto kupić PS Vitę. Upupupupu~

P.S. Nie oglądajcie adaptacji anime. Nie tylko dlatego, że jest okropnie budżetowa i traktuje oryginał „po łebkach” - Danganronpa to po prostu opowieść tak absurdalna i cudownie kretyńska, że działa tylko jako gra wideo. Nawet stworzona przez tych samych twórców książka „Danganronpa Zero” jest niestrawna bez interaktywnej formy. 


Redaktor
Cross
Wpisów2216

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze