23
17.10.2014, 21:30Lektura na 6 minut

Pięć gier, które nie miały prawa działać na Nintendo 64

Po krótkiej przerwie wracamy z kącikiem retro. Tym razem mówić będziemy o Nintendo 64, konsoli, która możliwościami sprzętowymi deklasowała konkurencję, ale w starciu z pierwszym PlayStation przegrała z kretesem. W świadomości przeciętnego polskiego gracza praktycznie nie istniała, a wydano na nią wiele gier, o których wiedzieć po prostu należy.


Dawid „spikain” Bojarski

Jakieś 20 lat temu Nintendo spojrzało na PlayStation i stwierdziło, że nie ma sensu robić 32-bitowej konsoli. Z 16 bitów przeskoczono od razu do 64 – tym samym powstało Nintendo 64, w chwili premiery najmocniejsza konsola na świecie, a jednocześnie doskonały sprzęt dla software’owych magików. Czasami bowiem naprawdę trzeba było znać się na czarach – a to wszystko z powodu nośnika, jaki wybrano. Mimo że „sześćdziesiątka-czwórka” (obiecuję, że ostatni raz tak napisałem) była mocniejsza od konkurencyjnej maszynki od Sony, obsługiwała wyłącznie kartridże. Relikt przeszłości, który nie współgrał nijak z jej możliwościami – maksymalna pojemność takiej dyskietki wynosiła 64 MB. Czyli jakieś 10 razy mniej, niż CD.

Dlatego w przypadku Nintendo 64 możemy w szczególności mówić o tytułach, które nie powinny działać, a działały. Oto pięć (no, siedem) gier, które nie miały prawa ukazać się na tej konsoli.


Banjo-Kazooie/Banjo-Tooie

Z bólem serca nie wrzuciłem do tego zestawienia jednej z moich ulubionych gier wszech czasów – Super Mario 64. Musiałem pogodzić się z faktem, że nie jest to lista „fajnych gier na Nintendo 64”. Niniejszym wynagradzam to sobie dwiema innymi platformówkami w 3D, które w chwili premiery nie miały sobie równych. Były po prostu najlepsze. Super Mario 64 było niesamowicie grywalne, jak na jednego z pierwszych przedstawicieli gatunku, ale tam, gdzie kulało (ta kamera…), brylowało właśnie Banjo-Kazooie. Świetny klimat, charakterystyczne postacie… i ta grafika, która do dzisiaj wygląda niebywale świeżo – niemal wcale się nie zestarzała, co w dużej mierze zawdzięczać można specyficznemu kierunkowi artystycznemu. No i ta muzyka…

Jeżeli lubicie platformówki, a nie graliście w Banjo-Kazooie (lub/i Banjo-Tooie), to nie wiem, co robicie ze swoim życiem, ale bardzo mi się to nie podoba.


Goldeneye 007/Perfect Dark

Jeżeli wychowaliście się w Polsce, gdzie Nintendo 64 praktycznie nie istniało, nowością może być dla was fakt, że niektóre z najważniejszych FPS-ów w historii były ekskluziwami na sprzęcie Nintendo. Jedną z nich jest Goldeneye 007. Była to gra wybitna nie tylko jak na Nintendo 64, ale konsole w ogóle – przypisuje się jej tak dumnie brzmiące dokonania, jak „zrewolucjonizowanie gatunku” czy „otworzenie go na zupełnie nowy rynek”.

Prawdziwie sensacyjny był jednak „duchowy następca” Goldeneye 007, czyli Perfect Dark. Już bez Bonda, ale z lepszym silnikiem, lepszą grafiką… i właściwie wszystkim innym. Można dyskutować na temat tego, czy Metacritic ma sens, czy nie, jednak w tym przypadku 97% (!) jest jak najbardziej zasłużone, co zgodnie przyznają niemal wszyscy, którzy mieli z grą styczność. Czapki z głów i oglądajmy:


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3671

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze