16
19.09.2014, 15:00Lektura na 3 minuty

Zaginięcie Ethana Cartera - już graliśmy

Premiera Zaginięcia Ethana Cartera, debiutanckiego dzieła studia Astronauts, odbędzie się za niespełna tydzień. Przyznam się bez bicia, że do tej pory nie za bardzo pojmowałem skąd właściwie wziął się ten cały szum wokół najnowszego dziecka Adriana Chmielarza. Po godzinnej randce z wczesną wersją gry rozumiem już, że faktycznie coś może być na rzeczy.


Paweł „Cursian” Raban

Pierwsze o czym warto wspomnieć, to oprawa graficzna. To doprawdy niesamowite, że ośmioosobowa ekipa zdołała stworzyć coś tak pięknego. Bądźmy szczerzy – większość indyków wygląda przecież, jak rozjechana przez rozklekotaną kosiarkę krowia „mina”. Zaginięcie nie odbiega natomiast poziomem od produkcji rodem z branżowych molochów. Spoglądające na nas z monitora gęste lasy, majestatyczne urwiska i rwące rzeki naprawdę robią wrażenie. W dużej mierze jest to rezultat zastosowania techniki polegającej na fotografowaniu realnie istniejących obiektów, a następnie przenoszeniu ich do wirtualnego świata (więcej szczegółów w tekście Papkina z CDA 9/2014). Stronie wizualnej nie ustępuje oprawa audio. Napisana przez Mikołaja Stroińskiego ścieżka dźwiękowa świetnie brzmi, a co ważniejsze jest istotną składową tajemniczego klimatu całości.

W grze wcielamy się w postać Paula Prospero, detektywa, którzy otrzymuje zadanie odnalezienia tytułowego Ethana Cartera*. Smarkacz zaginął gdzieś na terenie otoczonej złą sławą doliny Red Creek. By go odnaleźć przyjdzie nam przemierzyć dręczoną paranormalnymi zjawiskami okolicę, a także rozwiązać szereg kryminalnych zagadek.

W udostępnionym przez twórców fragmencie miałem okazję zwiedzić niepokojący las (a raczej spory korytarzyk, który całkiem umiejętnie las udawał). Po przejściu przez rozsypujący się most natrafiłem na porzuconą na torach drezynę. Nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby jej kabiny nie pokrywała ogromna, krwawa plama. Kilka kroków dalej zauważyłem rozerwane więzy, a tuż za nimi parę odciętych nóg. Ciągnący się od nich szeroki pas szkarłatu zaprowadził mnie prosto do porzuconego nieopodal ciała. Odszukanie pozostałych śladów (o których nie będę tutaj wspominał, by nie psuć wam zabawy) spowodowało przejście w tryb śledztwa. Kluczowe przedmioty i eteryczne sylwetki bohaterów układały się w poszczególne sceny, które należało ułożyć w odpowiedniej kolejności. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to banalne, ale w rzeczywistości dostarcza sporo frajdy. Czy sprawca chwycił narzędzie zbrodni zanim porozmawiał z ofiarą, czy też sięgnął po nie później? W którym momencie na scenie pojawił się kilkunastoletni chłopiec w pasiastej bluzie?

Zaginięcia Ethana Cartera nie stanowi wyzwania dla zręczności – zabawa jest spokojna i pozbawiona jakichkolwiek elementów akcji. Ciężko również mówić o poważnym wyzwaniu dla intelektu, choć, jak wspomniałem, nie wszystko da się załatwić z marszu. O co więc właściwe chodzi? O klimat i fabułę, rzecz jasna. Nie sposób ostatecznie ocenić jej na podstawie tak skromnego fragmentu, ale wydaje się, że jest na co czekać. Postać Ethana Cartera, obdarzonego nadnaturalnymi zdolnościami Paula Prospero oraz zagadkowe, powiązane z dziecięcymi opowiadaniami wizje, naprawdę potrafią zaintrygować i o ile Astronauci nie skrewią na ostatniej prostej otrzymamy solidny, choć nieprzesadnie innowacyjny tytuł.


* Pozdrowienia dla miłośników wrestlingu? :)  


Redaktor
Paweł „Cursian” Raban

Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.

Profil
Wpisów3207

Obserwujących6

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze