8
22.08.2013, 12:00Lektura na 3 minuty

gamescom ´13: Fable Legends - wrażenia z pokazu

Zapowiedziane na konferencji Microsoftu Fable Legends wprowadza do serii zupełną nowość - tryb kooperacji, w którym czwórka graczy mierzy się z piątym użytkownikiem i jego sługusami. Pomysł ten nie do końca przypadł do gustu Mr. MiHowi, który miał już okazję zobaczyć w akcji nową wirtualną baśń od Lionheadu pozbawionego kierownictwa sir Petera.


Mr. MiH

Nic tak nie cieszy na niemieckim wyjeździe jak świadomość, że twórcy postanowili cię zaskoczyć chociaż paroma świeżymi niespodziankami, które zachomikowali przed bywalcami E3. Gorzej jeśli te nowości okazują się robić na tobie mniejsze wrażenie niż bliżej niezidentyfikowane paszteciki na wyposażeniu cateringu…

Seria Fable już od kilku ostatnich odsłon jest dla mnie niczym rozpaczliwa próba replikowania magii, którą wykrzesała z siebie „jedynka”. Czy odejście „Piotrusia Kłamcy” coś zmieniło w szeregach Lionhead Studios? Jeśli wierzyć twórcom to rozluźniła się atmosfera w biurze, ale jakoś niekoniecznie wpłynęło to dodatnio na ich kreatywność. Wiem, bo widziałem kilkanaście minut ich wizji Fable Legends, budzącej mniej emocji od nadziewanych bajgli w budce obok.

Cały pokaz sprowadzał się do zaprezentowania trybu kooperacji, gdzie czwórka bohaterów wspólnymi siłami pastwi się nad typowo „fejblowskimi” pokrakami. Wśród bohaterów znalazł się ewidentnie przerzuty przez życie łowca z kuszą, zwinny lowelas uzbrojony w zestaw bojowych noży kuchennych, kobieta-czołg przyjmująca na klatę każdą formę fizycznej przemocy oraz babcia-mróz w wersji reagge. Całość dopełnia sztampowy złoczyńca, w którego rolę może wcielić się piąty gracz. Sęk w tym, że zamiast biegać po mapie i dźgać wszystkich pod żebra nasz główny zły będzie zabawiać się w znanego z Left 4 Dead „Spielberga”. Oznacza to zarządzanie wrogimi jednostkami na mapie, zastawianie pułapek i wszechobecne uprzykrzanie życia każdemu kto na śniadanie nie pożera niemowląt. Oczywiście wszystko to z opcjonalnym wykorzystaniem możliwości tabletu Microsoft Surface.

Wiecie, nie chciałbym wyjść na malkontenta czy coś w tym stylu, ale dla mnie mocą Fable od samego początku był klimat powitego przez Molyneux świata. Świata gdzie każdy napotkany mieszkaniec gadał z ciężkim wyspiarskim akcentem, a kopanie kur było równie satysfakcjonujące co przesiedlanie całych wiosek przy użyciu legendarnych toporów. A tu nagle twórcy wyskakują z własną wersją zbiorowego obijania standardowych pokrak, dorzucając do tego wariant „piątego koła u wozu” w postaci jakiegoś złośliwca próbującego usprawiedliwić zakup szyby bez przycisków. Po prostu chwilowo nie czuć w tym nawet najsubtelniejszej nuty oryginalności jakiej przyszło nam wymagać od nowej generacji konsol. Tyle dobrze, że Kinect poszedł w odstawkę, co samo w sobie jest krokiem naprzód.

Wiadomo, nie ma jednak co z góry przekreślać młodych wilków z Lionheada, ale póki co nic tu nie powoduje niezdrowego pobudzenia kubków smakowych. Ot, Microsoft z uporem maniaka doi jedną z niewielu swoich cennych marek na wyłączność. Nam jedynie pozostaje wierzyć, że gdy ekipa wyjdzie z etapu wczesnej alfy to przyprawi wszystkich o zdrowy „szczękopad”, którego w przypadku tej serii obiecywano zawsze w ilościach hurtowych. Tym razem po pokazie przynajmniej poczęstowano nas pysznymi kiełbaskami, a to musi być jakiś dobry omen na przyszłość.


Redaktor
Mr. MiH
Wpisów9

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze