136
14.08.2013, 15:00Lektura na 8 minut

Saints Row IV - recenzja cdaction.pl

Cóż robić, kiedy do jesieni zostało jeszcze trochę czasu, nowe odcinki seriali pojawiają się raz na tydzień, a pogoda prasuje na człowieku ubranie? Nie trzeba się już nad tym zastanawiać – niebiosa zesłały Saints Row IV. Recenzja cdaction.pl!


Adam „Adzior” Saczko

Saints Row IV
Dostępne na: PC, PS3, X360
Testowano na: PC
Wersja językowa: polska (napisy)

Po obejrzeniu końcowych napisów zrobiło mi się smutno. Przejrzałem listę kontynuacji znanych serii, od których jak co roku niebawem zatrzęsie się rynek i zauważyłem, w jak koszmarnej stagnacji tkwią głośne marki. Zwiększeniem liczby bohaterów, przeniesieniem eksploracji na wielkie wody czy osadzeniem akcji przed wydarzeniami z poprzednich odsłon sprzedaje się nam pozory przełomu. Tym bardziej szkoda, że ostatecznie takie produkcje wygrywają na słupkach sprzedaży i z rozpędu zgarniają więcej nagród, bo nie wypada im ich odmówić. A przecież są pozycje, które pokazują, jak wprowadzić rewolucję w ramach jednego cyklu i zarazem nie zgubić jego istoty. Potrafią też być genialne, bo są genialne, a nie "lepsze od". Do takich gier należy Saints Row IV – i to jedyna ramka, w którą da się tę produkcję wcisnąć.

Po posprzątaniu wojennego bałaganu z Saints Row: The Third gang Świętych złapał się polityki, zaś główny bohater/bohaterka – czyli postać gracza zależnie od wyglądu i seksapilu – siedzi na fotelu prezydenta USA, reprezentując kraj z Białej Chaty. Prężny rozwój kraju i podpisywanie ustaw o likwidacji głodu bądź raka zwrócił uwagę sił z kosmosu. A ponieważ dzięki kinu dobrze wiemy, że obcy w pierwszej kolejności atakują Amerykę, zły kosmiczny lord Zinyak i jego brzydka ferajna nieproszeni wpadają na naszą konferencję prasową. Wróg nie zna kompromisu i nie bawiąc się w próby rządzenia dość szybko obraca Ziemię w drobny mak, wcześniej porywając Świętych, poszerzając swoją kolekcję wybitnych osobistości. Niczym w Matriksie, Zinyak trzyma ludzi w zbiornikach z galaretą, gdzie w uśpieniu tkwią uwiązani w wirtualnej rzeczywistości.

Pomysł fikcyjnych wymiarów nie tylko dał scenarzystom i grafikom możliwość odjechania ze wszystkim w dowolną stronę, ale też – co ważniejsze – został doskonale wykorzystany. Zaczynając w sitcomie z lat 50., w ciągu całej gry skaczemy po przeróżnych wersjach świata. Większość czasu spędzimy w Steelport odmienionym po inwazji kosmitów. Pomijam już wszechobecne patrole obcych czy szkarłatną łunę na niebie. Parszywa gęba skurczybyka Zinyaka zajmuje wszystkie billboardy, ba, był na tyle bezczelny, by sklepy z ciuchami Świętych nazwać swoim imieniem. Jedynym wyjściem jest dobranie się alienowi do szarego zadu i skopanie go w zemście za los siedmiu miliardów ludzi.

Pomogą nam w tym inni Święci, których najpierw musimy powyciągać na pokład naszego statku z ich wirtualnych wymiarów, przedstawiających najgorszy koszmar danej osoby. Misje związane z pozyskiwaniem załogi zarówno imponują pomysłem czy dowcipem (nawiązania do poprzednich odsłon czy obśmiewanie gier – miód!) jak i pogłębiają wizerunek znanych i nieznanych postaci. Dalej są to dość proste charaktery, jednak w Saints Row IV – mimo całej niepowagi – dzięki świetnym scenom i dialogom nawet z nimi możemy się zżyć. A nawet – jak w Szanujących Się Współczesnych Grach Fabularnych® – nawiązać romans… odpalając odpowiednią scenkę przy pomocy jednego przycisku, bez długaśnych wątków i walki o +5 do życzliwości. Po co się ograniczać?

Kiedy Zinyak stworzył nam wirtualne Steelport pod własną okupacją, zapomniał o jednym istotnym szczególe. No, nawet dwóch. Po pierwsze – każdy system ma swoje dziury, po drugie – żadnej dziury nie ukryje się przed supernerdową Kinzie. Każdym swoim działaniem dążymy do chaosu i przeciążenia systemu, by w przyszłości dopaść bezradnego Zinyaka. Dzięki lukom w programie Kinzie daje nam coś, co zdawało się tylko dodatkiem, a w praktyce kompletnie odmieniło rozgrywkę – supermoce.

Na wprowadzeniu supermocy zyskuje tak walka, jak i eksploracja. Z jednej strony możemy szybować nad wrogami, by miotać w nich kulami ognia i po skoku na wysokość wieżowca spaść z trzęsącym ziemią przytupem, a na końcu uniesionych w powietrze wypchnąć do rzeki rzuconym telekinetycznie samochodem. W międzyczasie korzystając z superszybkości przebiegniemy miasto błyskawicznie, prześcigając sportowe samochody, później podziwiając okolicę po wbiegnięciu na ścianę jednego z okolicznych biurowców. Po rozwinięciu mocy (dzięki klastrom rozmieszczonym głównie na dachach budynków, co zachęca do zasuwania w przestworzach) zyskujemy jeszcze więcej rozwiązań, zadając większe obrażenia kulą ognia/mrozu czy ciesząc się nielimitowanym sprintem. Żonglerka nadludzkimi zdolnościami w walce wywołuje radosny chaos, w którym jednak wszystko da się ogarnąć i niewiele może się zdarzyć bez naszej kontroli.

Dzięki metodzie skocz-szybuj-sprint-skocz, jej prędkości i prostocie sterowania w Saints Row IV cieszymy się swobodą dosłownie niespotykaną. W Skyrim ograniczało nas rozmieszczenie punktów szybkiej podróży, w Asasynach prędkość biegu czy wspinaczki, w GTA parametry samochodu lub odległość od taksówki, nie mówiąc o zamkniętych strefach… i tak dalej. Pokazywano nam wielkie góry, jednak podróż na szczyt trwała tyle, że w połowie odchodziła ochota na dalszą wędrówkę. Koniec z tym. W nowej produkcji Volition poruszanie się jest tak cudownie lekkie i dynamiczne, że do każdego miejsca dostaniemy się szybko i bezboleśnie, po drodze zgarniając bonusy, dzięki którym będzie jeszcze szybciej i jeszcze mniej boleśnie. Nareszcie świat dostał sandboksa, który nie tylko oferuje wiele do odkrycia, ale też nie zaprzecza sam sobie, przeszkadzając graczowi w odkrywaniu. Nareszcie mogłem stanąć na szczycie wieży i patrząc wokół powiedzieć sobie – tak, w końcu to wszystko jest moje. A jeśli chcę, mogę wrócić za kierownicę, a wrogów wykańczać standardowo. Tylko po co, skoro – parafrazując jednego ze znanych rysowników – jestem cholernym człowiekiem-rakietą?


Redaktor
Adam „Adzior” Saczko

Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów2882

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze