64
21.06.2013, 15:00Lektura na 5 minut

Company of Heroes 2 - recenzja cdaction.pl

Biuro turystyczne Relic zaprasza wszystkich graczy na podróż po froncie wschodnim. W pakiecie Company of Heroes 2 oferowane nam są wycieczki z przewodnikiem po największych radzieckich miastach, pobyt krajoznawczy w Polsce, zwiedzanie płonącego Berlina oraz krótka wizyta w syberyjskim łagrze - wszystko na koszt towarzysza Stalina. Kto chętny, niech czyta dalej.


Szoki

Dostępne na: PC
Wersja językowa: angielska

Głównym daniem trybu dla pojedynczego gracza jest kampania, w trakcie której śledzimy losy Lwa Abramowicza Isaakowicza, radzieckiego oficera i patrioty, który w zderzeniu z typowo czerwonoarmijnym systemem wartości (czyli całkowitym brakiem szacunku dla życia żołnierzy, cywilów i sojuszników) stopniowo traci wiarę w słuszność sprawy, którą wspiera. Jego historię poznamy w trakcie filmowych przerywników, które bardzo obrazowo przedstawiają zarówno sowieckie metody prowadzenia wojny jak i bezwzględność oficerów politycznych.

Misje, których podejmiemy się w trakcie kampanii, są bardzo zróżnicowane i widać, że twórcy chcieli ukazać konflikt na froncie wschodnim w pełnej brutalności i poruszyć niemal każdy jego aspekt. Jednym razem musimy więc odpierać zmasowane ataki sił niemieckich zagrażających odwrotowi stosujących taktykę spalonej ziemi wojsk radzieckich (jak ma to miejsce na przedpolach Moskwy), innym razem szturmujemy ciężko obwarowaną fortecę i przebijamy się przez kolejne, niedorzecznie wręcz ufortyfikowane linie obronne wroga (Poznań). Do gustu szczególnie przypadły mi jednak dwa dość nietypowe etapy. W pierwszym, największym wrogiem były nie siły hitlerowskie, lecz mróz panujący podczas pamiętnej zimy 1941 roku. Żołnierze (także nieprzyjaciela), którzy zbyt długo pozostaną na otwartym terenie, dosłownie zamarzają na śmierć – szukanie schronienia i źródeł ciepła stanowi priorytet. Moim drugim ulubieńcem jest natomiast misja polegająca pierw na obezwładnieniu, a następnie naprawie i transporcie czołgu Tygrys do bazy. Zadanie samo w sobie niełatwe, a gdy do dyspozycji dostajemy wyłącznie garstkę piechoty wyposażoną w śmieszne dla metalowej bestii karabinki przeciwczołgowe (równie dobrze można by strzelać grochem) i mało skuteczne granaty, to… Cóż, powodzenia.

Średnio spodobał mi się za to jedyny w grze etap, w którym otrzymujemy do dyspozycji siły polskie. Partyzanci z AK co prawda świetnie radzą sobie z organizowaniem zasadzek, a pokonanie sprytem i sposobem dużo liczniejszego wroga sprawia niemałą satysfakcję, lecz opierająca się głównie na powolnym podkradaniu się do niemieckich obozów misja była dość męcząca. No i samo jej zakończenie, choć wierne realiom historycznym, pozostawiło spory niesmak…

##
Mechanika rozgrywki nie uległa większym zmianom i będzie bardzo znajoma wszystkim, którzy grali w poprzednie części Company of Heroes czy nawet dowolną odsłonę cyklu Warhammer 40 000: Dawn of War. Machinę wojenną napędzają trzy surowce: amunicja, paliwo i zasoby ludzkie. Ich przyrost zwiększa zajmowanie punktów strategicznych, co pozwala na szybsze uzupełnianie strat. Pod komendę dostajemy rożne typy piechoty, od niedoświadczonych rekrutów (mogących dołączać do osłabionych oddziałów) przez snajperów, aż po twardych gwardzistów oraz operatorów ckm-ów i moździerzy. Do tego dochodzą artyleria (w tym katiusze!), transportery opancerzone, oraz czołgi z wszechstronnym T-34/85 oraz potężnym IS-2 na czele. Każda jednostka posiada zdolności specjalne (często nawet kilka), których użycie często wiąże się jednak z kosztem w zasobach amunicji. W trackie starć nasi podwładni awansują, bardzo przy tym zwiększając swoja sprawność bojową – warto więc dbać o weteranów i zawsze posyłać przodem niedoświadczone mięso armatnie. Jeśli jakiś świeżak przeżyje, unikając spalenia przez miotacze ognia bądź rozerwania przez pocisk moździerzowy (animacje śmierci są dość… widowiskowe), to dołączy do grona prawdziwych twardzieli.

Mimo wszystko, w grze nie obyło się bez pewnych wpadek, czasem poważnych. Nie zliczę ile razy z powodu kłopotów z odnajdywaniem ścieżek jeden z moich oddziałów (lub nawet kilka) wpakował się wprost pod niemieckie karabiny maszynowe, bądź (jeszcze lepiej) na miny, i to mimo wyraźnej komendy, aby szedł w drugą, murwa kego jać, stronę. Taka „niesubordynacja” to jednak pikuś przy prawdziwie dużych problemach – kilkukrotnie zdarzyło się, że moi piechurzy utknęli między gruzem a drutem kolczastym/wrakiem czołgu i za nic w świecie nie chcieli się odblokować, stojąc jak tępe kołki i podziwiając widoki. Ogólnie rzecz biorąc, jednostki maja tendencję aby w najmniej odpowiednim momencie gubić się bądź wybierać najbardziej okrężną (i najeżoną niebezpieczeństwami) drogę do wyznaczonego celu, trzeba więc stale je nadzorować i pokazywać jak małemu dziecku, co mają ze sobą zrobić. Niby taka rola gracza w RTS-ach, ale bez przesady – można to było zrobić lepiej.

##
Obok frustrujących momentów trafiały się także śmieszne, czego zasługą są głosy jednostek. Te co prawda posługują się przeważnie silne akcentowanym językiem angielskim, ale czasem pozwalają sobie na wtręty w ojczystym języku – efekt tego kontrastu nierzadko jest przekomiczny. Radziecki czołgista wykrzykujący „You do not fuck with T-34!” albo „Let’s fuck them up!” nie jest czymś, co mogę potraktować poważnie – tym bardziej, że czasem zdarza mu się kląć po rosyjsku, co brzmi o niebo lepiej i fajnie buduje klimat. Nie można było przy tym zostać? Fakający sowieci to jednak nie jedyna perełka. Wspomniani Polscy partyzanci z odzywkami typu „Move your dupa!” zasługują na osobne wyróżnienie.

Brak niemieckiej kampanii nieco rozczarowuje (Operacja Barbarossa z tej strony, jest tam kto?), ale chętni do prowadzenia w bój Panter i Tygrysów dostali kilka opcji, które powinny nieco poprawić im humor. Poza starciem przeciwko komputerowi i trybem multiplayer, w których siły Wermachtu są jak najbardziej grywalne, w COH 2 pojawia się jeszcze jeden bardzo ciekawy tryb rozgrywki – Teatr Wojny. Umożliwia on rozegranie misji podzielonych na trzy kategorie: co-op, starcia z komputerem oraz wyzwania. Tych dodatkowych, stanowiących swego rodzaju rozszerzenie kampanii etapów jest naprawdę sporo i oferują one graczom bardzo zróżnicowane (nierzadko piekielnie trudne) zadania do wykonania, podzielone równo pomiędzy obie strony konfliktu.

Co się tyczy trybu multiplayer – cóż, nie udało mi się go wypróbować w stopniu wystarczającym do pełnego oddania jego natury i złożoności. Zainteresowanych balansem armii, rozwojem konta gracza i wiążącym się z tym bonusami na polu walki zapraszam więc do jednego z nadchodzących numerów CD-Action, gdzie zostaną one opisane w sposób wyczerpujący. Niemniej jednak już teraz mogę wam powiedzieć, że dostaliśmy tytuł jak najbardziej udany i wart czasu każdego stratega.

 

Ocena: 8

Plusy:
- świetna oprawa graficzna i dźwiękowa
- grywalna jak diabli
- zróżnicowane misje (w tym polowanie na Tygrysa!)

Minusy:
- odnajdywanie ścieżek przez jednostki czasem mocno szwankuje


Redaktor
Szoki
Wpisów14

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze