29
30.05.2013, 11:30Lektura na 5 minut

Dust: An Elysian Tail - recenzja cdaction.pl

Przymiotniki są ponoć podporą słabych autorów, stąd już na początku wypstrykam się z większości: Dust: An Elysian Tail jest pozycją śliczną, szalenie grywalną, a w dodatku zaskakująco głęboką. A skoro już babram się w częściach mowy, to przywalę wam jeszcze wiązanką bezokoliczników – kupować, grać, radować się!


Mateusz Witczak

Dostępne na: PC, X360
Testowano na: PC
Wersja językowa: angielska 

Blaszaki coraz częściej odwzajemniają moje uczucie do dwuwymiarowych platformerów, choć niekiedy przychodzi nam trochę poczekać na skonsumowanie tej znajomości. Dust: An Elysian Tail oryginalnie wydano na X360 w sierpniu ubiegłego roku, gra dorobiła się zresztą całkiem oddanego grona fanów (i garstki obrażonych na konsolę Microsoftu zazdrośników, jak wyżej podpisany). Niespełna 12 miesięcy później tytuł zameldował się na Steamie, a mimo że poproszony o kopię recenzencką Berlin straszył mnie „zeldowym backtrackingiem”, to wcale nie ostudził tym mego zapału.

Piękna to bestia
Już przy pierwszym posiedzeniu zachwyca oprawa graficzna, do której startu nie mają nawet zjawiskowy Snapshot, czy znany wam na pewno Braid. Przedstawiona w grze kraina urzeka bogactwem szczegółów, nasyconymi kolorami i pomysłowymi projektami tak lokacji, jak i postaci (spersonifikowanych zwierzątek, co zbliża zresztą produkcję do filmu animowanego). Niezależnie od tego, czy zapuszczamy się w knieje, opuszczone dworki, czy lodowe pustkowia – zawsze jest na czym zawiesić oko. Niezgorsze wrażenie robią również efektowne potyczki. Bitewny chaos może zresztą początkowo przyprawiać o oczopląs, bo też styl walki Dusta jak żaden inny zasługuje na miano „wojennego tańca”.

An Elysian Tail nokautuje konkurencję nie tylko urodą, ale i kompleksowością – do gara z klasycznym platformerem wrzucono bowiem całkiem rozbudowany komponent RPG. Naszą postać opisują cztery rozwijalne współczynniki. Wraz z postępami wypada też gagatka uzbroić, bądź to myszkując po lokacjach w poszukiwaniu skrzyń ze skarbami, bądź nabywając ekwipunek u kupców. Jest i trzecia, potencjalnie najciekawsza droga, pozwalająca na skorzystanie z dobrodziejstw craftingu. Znajdowane w świecie gry receptury i składniki zaprzyjaźniona kowalka potrafi zamienić w grzechu warte cacka.

Warto rozmawiać
Mając w pamięci miałkie fabułki Trine'a 2, czy Hell Yeah: Wrath of the Dead Rabbit z ulgą donoszę, że w tym wypadku nie rozczarowują ani scenariusz, ani dialogi. Cała historia obraca się wokół tytułowego Dusta – pozbawionego pamięci wojownika, do którego w prologu dołączają gadający miecz Abrah i Fidget, którą z braku lepszego ekwiwalentu można nazwać „wróżką”. Między całą trójką nawiązuje się bardzo fajna chemia, a ich przekomarzania i wymiany zgryźliwości potrafią wywołać na twarzy szczery uśmiech. Kwestiom mówionym służy zresztą pierwszorzędny dubbing, na którego gwiazdę wyrasta aktorka wcielająca się w skrzydlatą pomocnicę. Tego uroczego skomlenia ciężko nie polubić.

Solidną dawkę endorfin pompuje w żyły również system walki. Klasyczne wymachy mieczem łączymy ze wślizgami i unikami, a zestaw uzupełniają możność kręcenia bronią młynków oraz wykonywany w powietrzu „wir”, jakie w połączeniu z zaklęciami Fidget wchodzą we wrogie hordy jak w masło. Na niemilców możemy wyruszyć zarówno uzbrojeni w pada (co jest skądinąd bardzo wygodne), zestaw mysz + klawiatura (co jest komfortowe tylko odrobinę mniej), bądź samą klawiaturę (wciąż nie jest źle). Dwa ostatnie rozwiązania wymagają nieco treningu, klawiszologia jest bowiem całkiem obszerna, ale jej opanowanie nie nastręcza wielkich trudności.

Zamknięte na głucho
Konwersja nie zawodzi również na pozostałych płaszczyznach. Pecetowa edycja wygląda jeszcze piękniej, niź Xboksowa, a niewielkie wymagania sprzętowe pozwolą się nią zaś cieszyć nawet tym, których sprzęt pamięta jeszcze rok 2009. W oczy rzuciła mi się tylko jedna słabostka, w dodatku odkryłem ją dość przypadkiem. Uruchamiając tytuł na niepierwszej młodości laptopie spadła oczywiście liczba klatek, czego nie odczułem dotkliwie aż do momentu, gdy przychodziło mi otworzyć skrzynie ze skarbami. Wówczas Dust nie reaguje na polecenie uchylenia wieka, co kończy się dla gracza rozpaczliwym tłuczeniem w klawisz aż-może-wreszcie-zaskoczy. Raz gra wywaliła mnie też do Windowsa, innych uchybień jednak nie stwierdzono.

Rozgrywka jest różnorodna – raz każe nam uciekać przed pewnym upierdliwym duchem, kiedy indziej zmusza do wspinaczki wysokogórskiej i unikania zarówno lawin, jak i okazjonalnych burz śnieżnych. Jest też kilka pomysłowych side-questów, a ten z pudełkiem (wręcz wyrywający się, żeby go zaspoilować, niemniej zwalczę pokusę) to autentyczny majstersztyk. Czasem natrafiamy też na etapy-wyzwania, testujące naszą szybkość i precyzję. Do zaliczonych plansz warto wracać, gdy w toku rozgrywki zdobędziemy kolejne umiejętności w rodzaju podwójnego-skoku. An Elysian Tail to bowiem ziemia obiecana miłośników zbieractwa.

Lubię to!
Boli natomiast niski poziom trudności (łatwości?), jaki – w myśl maksymy „normal to nowe easy” warto od razu przesunąć na „tough”. Zawodzą bossowie, którzy potrafią się ładnie zareklamować i trzymają w zanadrzu całkiem ciekawe ataki, ale z samą walką radzą sobie raczej kiepsko. Łącznie zresztą z finalnym - mimo że walkę podzielono na kilka segmentów, ów zdołał mnie drasnąć jakieś cztery razy.

Ale pomimo tego, na koniec pozostaje mi Dusta szczerze polecić nie tylko fanom gatunku, ale i graczom stęsknionym za wirtualnymi baśniami z najwyższej półki. Zwłaszcza, że stosunek jakości do ceny jest w tym wypadku naprawdę korzystny. Po dwunastu spędzonych wspólnie godzinach już czuję się za sympatycznym lisem stęskniony i szczerze liczę na to, że wobec otwartego zakończenia nasza przyjaźń dopiero się rozpoczęła.

 

Ocena: 9.0

Plusy:
- uczciwy platformer z RPG-ową nutą
- śliczna oprawa
- satysfakcjonujący system walki
- całkiem długa rozgrywka

Minusy:
- ciut za łatwa
- wygodniej gra się jednak na padzie 


Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3462

Obserwujących20

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze