18
15.05.2013, 07:00Lektura na 5 minut

Anomaly 2 ? recenzja cdaction.pl

Ekipa 11bit Studios mogła być dumna z Anomaly: Warzone Earth. Nie dość, że twórcy pokazali, iż nad Wisłą można po prostu postarać się i stworzyć dobrą grę bez marketingowego tsunami, to na dodatek powstała jedna z najbardziej uznanych gier niezależnych. Anomaly 2 stanęło więc przed trudnym zadaniem – przebicia tak niespodziewanie głośnego pierwowzoru.


Adam „Adzior” Saczko

Anomaly 2

Dostępne na: PC, Linux, Mac
Testowano na: PC
Wersja językowa: polska (kinowa, z błędnymi kwestiami po angielsku)

Po przedstawionym w poprzednich częściach ataku obcej rasy maszyn na Ziemię nasz gatunek znalazł się na krawędzi przetrwania. Ratunkiem ma być Projekt Shockwave – broń wymyślona przez genialnego naukowca (ukazanego prawdziwie przełomowo – jest Niemcem, na powitanie rzuca "guten Tag!" i ma na imię Claus) mająca zadać decydujący cios w wojnie. Wyruszamy więc na poszukiwanie doktora i wcielenie w życie jego planu.

Podobnie jak w Warzone Earth mamy do czynienia z odwróconym schematem tower defence. Biegając po polu bitwy, dowodzimy oddziałem – kupujemy do sześciu wybranych jednostek, ustalamy trasę ich przejazdu przez labirynt dróg do celu i po drodze niszczymy gęsto rozsiane wieże wroga. W czasie rozgrywki zarabiamy walutę, za którą nabywamy dodatkowe jednostki (na początku misji rzadko "styka" nam na cały oddział) lub ulepszamy atrybuty już posiadanych. Korzystamy też z czterech specjalnych umiejętności dowódcy, czyli naprawy uszkodzonych jednostek, "wabienia" ognia wrogich wież we wskazany punkt, czasowe wyłączanie fortyfikacji przeciwnika lub rozkaz skierowania całemu oddziałowi ataku na daną budowlę wroga. Zestaw zdolności różni się nieco od tego, co już widzieliśmy, jednak w praktyce służy do tego samego – wspierania własnego oddziału i siania zamętu po drugiej stronie barykady.

Najważniejszą nowością w Anomaly 2 jest…

… możliwość transformacji jednostek. Może wydawać się, że pięć rodzajów bojowych maszyn to mało. Każda jednak ma dwie formy, które można wywołać kiedy tylko chcemy w zależności od sytuacji na placu boju. Początkowo w kampanii korzystamy tylko z podstawowej jednostki, mogącej zmienić się z lekkiego, długodystansowego wozu w ciężkiego mecha rażącego na krótki dystans, za to jednocześnie po lewej i prawej stronie drogi. Później jednak dostajemy kolejne jednostki, dysponujące ogniem artyleryjskim, wzmacniające zdolności dowódcy lub umożliwiające czasową niewidzialność całego oddziału. Dzięki zróżnicowaniu wojsk i form jednostek zyskujemy wiele wariantów wypełniania misji.

Transformacja świetnie wzbogaca mechanikę rozgrywki w Anomaly 2. Już w "jedynce" poza strategią liczył się ruch na polu bitwy i zręcznościowy aspekt dyktowany używaniem zdolności w odpowiednim miejscu i czasie. Szybkie zmiany możliwości jednostek, przesuwanie ich w formacji, powiększanie oddziału i dynamicznie zmieniające się warunki – tutaj nie tylko mózg smaży się od taktyki, ale i palce od biegania. Anomaly 2 jednak nie jest bardziej strategiczne czy bardziej zręcznościowe. To dzieło balansu, które tak samo karze nas za bieganie bez planu, jak za lenistwo po ustaleniu strategii. 

Również biorąc pod uwagę inne elementy, Anomaly 2 jest zaprojektowane wzorcowo. Środkowoeuropejskie gry są na świecie znane z technicznych uchybień. Tutaj z kolei wszystko jest na swoim miejscu. Nigdzie nie można odnieść wrażenia, że któraś z opcji znalazła się o jeden klik za daleko, gra uderzy bugiem, a wymyślona przez nas zagrywka jest niewygodna. To nie tylko zaleta interfejsu – cała kampania jest idealnie zróżnicowana. Niby robimy ciągle to samo, ale przejazdy przez mapę i niszczenie wież obudowano regularnym udostępnianiem nowych jednostek, urozmaicaniem celów misji czy odmiennymi zachowaniami tych samych przeciwników – np. w pewnym miejscu co pół minuty wrogowie włączają się i usypiają. Mamy nawet odpieranie... fal wieżyczek - nigdy nie jest nudno, a kampania – choć krótka, bo na jeden intensywny dzień grania – prezentuje się doskonale. Tak sama w sobie, jak i w formie zaprawki przed multiplayerem. Szkoda tylko, że nasz dowódca nie może strzelać bezpośrednio - choćby skromne obrażenia przydałyby się do usuwania "niedokończonych" wież.

W trybie sieciowym zgodnie z logiką gry jeden z graczy kontroluje mobilną falę wojsk, drugi zaś stawia wieże. Im lepiej nam idzie, tym więcej zdobywamy punktów – wygrywa ten, kto dobije do określonego pułapu lub zdobędzie wystarczającą przewagę nad przeciwnikiem. O ile rola "atakującego" nie odbiega zbytnio od tego, co robimy w kampanii, o tyle opowiedzenie się po "złej" stronie to zupełnie nowy kawałek gry do odkrycia. W trybie fabularnym najeżdżane przez nas wieże zachowywały się w jeden sposób – przeważnie smażyły przed siebie, ewentualnie się obracając. W multiplayerze otrzymujemy osobny pakiet zdolności budynków, niewidzianą w singlu wieżę, a rozgrywka bardziej przypomina tradycyjnego RTS-a – nie mamy dowódcy, mysz steruje kamerą i stale rozbudowujemy umocnienia. Z tego względu zmienia się także rozgrywka po stronie fali, bo żywy przeciwnik w sieci ma do dyspozycji narzędzia, z którymi nie stykamy się w kampanii.

Multiplayer zawiera więc jeszcze więcej rozwiązań i wygląda na to, że to on ma najbardziej wpływać na żywotność Anomaly 2. Jak na razie ma na to duże szanse, choć w przyszłości przyda się więcej map – na starcie mamy jedną, trzy kolejne odblokowujemy z kolejnymi partyjkami. To mało, zważywszy na niezbyt długą kampanię - twórcy będą musieli ten tryb rozwijać. Tym bardziej, jeśli potyczki jeden-na-jeden kiedyś się graczom jednak znudzą.

Jeśli chodzi zaś o zapowiadaną grafikę "nie z tej Ziemi" – Anomaly 2 wygląda znakomicie. Łatwo zrozumieć, dlaczego – nie możemy przybliżać kamery, więc oprawa graficzna to w dużej mierze zasługa trików związanych z perspektywą, ale nawet ta świadomość nie psuje niczego. Od modeli jednostek przez rozmaite efekty wybuchów i animacje po projekty poziomów – nawet wyjątkowo sceptycznym okiem trudno znaleźć jakiekolwiek wady. Przyczepić można się do okazyjnego zlania się przeszkód z tłem i wyraźnych błędów w tłumaczeniu napisów. Z innej strony wciąż nie ma edytora map. 

Ale i tak Anomaly 2 to projektowa perełka. Nowe funkcje umieszczono z wyjątkową zręcznością, unikając dodawania śmieciowych zabiegów. Nie ma rzeczy nadprogramowych czy nieprzemyślanych, a każdy element gameplayu kapitalnie współgra z tym, co dzieje się wokół. I choć być może sequel nie powtórzy sukcesu pierwowzoru – tam dodatkowym faktorem było "wyskoczenie znikąd" – zespół 11bit Studios spisał się znakomicie. 

Ocena: 8.0

Plusy:

  • świetnie wprowadzone nowe funkcje
  • zróżnicowana kampania
  • wzorowo zaprojektowana mechanika
  • obiecujące multi
  • grafika
  • Minusy:

  • pozwólcie mi strzelać!
  • błędy tłumaczenia i potworki językowe ("kluć", "wyzabijać")
  • mało map w multiplayerze na start...
  • ... i brak ich edytora

  • Redaktor
    Adam „Adzior” Saczko

    Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

    Profil
    Wpisów2882

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze