75
13.03.2013, 12:00Lektura na 13 minut

SimCity ? recenzja cdaction.pl

SimCity nie miało udanego startu, o czym dobrze wiedzą gracze, którzy próbowali dostać się na serwery gry tuż po jej premierze. Na początkowe problemy – które udało się już zażegnać – spuśćmy jednak zasłonę milczenia. Zwłaszcza, że produkcja sama w sobie jest naprawdę dobra. Recenzja cdaction.pl!


Piotrek66

SimCity

Dostępne na: PC
Testowano na: PC
Wersja językowa: polska

SimCity to nowa część zapoczątkowanej przez legendarnego Willa Wrighta serii strategii ekonomicznych, w których głównym zadaniem jest stworzenie i zarządzanie miastem. Produkcja pozbawiona jest numerka w tytule, co sugeruje, że mamy do czynienia z restartem cyklu. I słusznie – na znanych fundamentach zbudowano produkcję przystosowaną do dzisiejszych czasów, a więc taką, która zadowoli zarówno „świeżaków”, jak i weteranów.

Wybudujmy sobie miasto

Zabawę rozpoczynamy od wyboru regionu, a następnie miejsca pod zabudowę. Na start otrzymujemy 50 tysięcy simoleonów i pierwsze zadanie: wybudować drogę łączącą nasze przyszłe miasto z autostradą oraz założyć pierwsze strefy mieszkalne. Bez tego nie sprowadzimy obywateli, którzy pracować będą na rozwój naszej metropolii. Kolejnym krokiem jest wyznaczenie terenu pod fabryki, w których pracować będą simy oraz dzielnicę komercyjną, gdzie mieszkańcy będą mogli wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze. A do tego wszystkiego trzeba jeszcze podłączyć prąd, bieżącą wodę i odpływ ściekowy. W przeciwieństwie do poprzednich części doprowadzenie najważniejszych mediów jest dużo prostsze – nie trzeba już kłaść pokrywających się z ulicami rur czy linii energetycznych. Teraz wystarczy postawić elektrownię przy drodze, a prąd automatycznie popłynie do wszystkich obiektów.

Większość budowli użyteczności publicznej można rozbudować o dodatkowe elementy (np. w przypadku elektrowni wiatrowej będą to nowe wiatraki), które zwiększą ich wydajność. Niektóre rozwijają się w trakcie rozgrywki pod wpływem różnych czynników (np. wzrostu dochodów lub mieszkańców) oferując dostęp do nowych modułów. Dzięki temu ratusz możemy rozbudować o wydziały, które odblokują kolejne obiekty (np. wydział bezpieczeństwa pozwoli wybudować szpital lub komisariat policji).

Uproszczenie – to jedna z największych zalet SimCity (zwłaszcza dla laików), która rzuca się w oczy od początku. Nie ma sposobu, żeby się pogubić – od pierwszych minut wszystko wydaje się intuicyjne. Duża w tym zasługa interfejsu opartego na kolorach – wszystkie najważniejsze rzeczy zaprezentowane są w formie graficznej: od oznaczenia dzielnic po dane opisujące mieszkańców i ich potrzeby, w tym ich wykształcenie czy zarobki. Nie trzeba zresztą zagłębiać się w szczegółowe statystyki, by dobrze zarządzać miastem – o wszystkich najważniejszych sprawach nurtujących naszych obywateli informują nas wirtualni doradcy. Gdy więc na przykład pojawią się kłopoty w służbie zdrowia, podświetlona zostanie ikonka kategorii odpowiedzialnej za medycynę, po kliknięciu w którą pojawi się komunikat informujący o problemie (np. o przepełnionych szpitalach). Jeśli więc ktoś nie jest urzędnikiem lubującym się w tabelkach rodem z Excela, może całkowicie pominąć dane liczbowe nie tracąc przy tym nic z głębi rozgrywki. Sympatycznym rozwiązaniem są też mini-zadania zlecane przez obywateli – mobilizują one do rozwoju miasta, a przy okazji uczą podstaw rozgrywki.

Kluczem do sukcesu jest podzielenie terenu na kilka części, w których umieszczamy odpowiednio strefy mieszkaniowe, przemysłowe i komercyjne. Należy przy tym pamiętać, że nie wolno mieszać poszczególnych dzielnic  – nie stawia się bowiem fabryk i wysypisk śmieci obok domów, bo nasze simy szybko zachorują, a poza tym pogorszy się ich samopoczucie. W końcu mało, kto chciałby co rano podziwiać z okna krajobraz złożony z odpadków. Mechanizmy rozgrywki w dużym stopniu odwzorowują zależności znane z rzeczywistości – jeśli ustanowimy zbyt wysokie podatki, mieszkańcy szybko zbiednieją, w efekcie czego opuszczą nasze miasto, a w najgorszym razie stracą dach nad głową i zasilą szeregi bezdomnych. Jeśli jednak zwiększymy wartość terenów (stawiając np. parki), ściągniemy do siebie zamożniejszych obywateli, którzy zamieszkają w wysokich wieżowcach. Z kolei gdy nie zadbamy o edukację, wzrośnie przestępczość – tak jak w „realu” niewykształceni ludzie zainteresują się działalnością poza prawem. Wtedy musimy jednak zadbać o bezpieczeństwo stawiając posterunki policji.

To wszystko to zasługa Glassbox – stworzonego od zera właśnie z myślą o SimCity silnika, który symuluje w czasie rzeczywistym wszystkie relacje zachodzące w mieście i dba o funkcjonowanie jego poszczególnych elementów..

Imperia wydobywcze i hazardu

W pewnym momencie rozwoju miasta możemy zająć się specjalizacją. Nasza metropolia może być ekspertem w jednej z kilku dziedzin – m.in. wydobyciu rudy żelaza, węgla, elektroniki, kultury i turystyki oraz hazardu. Każda z nich zapewni pewne bonusy – na przykład rudę i węgiel można eksportować na rynek globalny, zaś budując zabytki i pomniki takie jak łuk Cinquantenaire, kościół Kolner Dom czy warszawski Zamek Królewski (w limitowanej edycji dostępne są jeszcze m.in. wieża Eiffla i Brama Brandenburska) przyciągniemy więcej turystów.

O gałęzi przemysłu, na której się skupimy, musimy w zasadzie pomyśleć już na samym początku rozgrywki przy wyborze terenu pod zabudowę. Każdy ma bowiem odpowiednie właściwości – malownicze wyspy będą idealne dla kurortu i miasta hazardu, zaś lokacje z dużymi zasobami naturalnymi nadadzą się na centra wydobywcze. Odpowiedni wybór to już połowa sukcesu.

Stały sobie dwa miasta

W trakcie testów założyłem dwa miasta. Pierwsze – Końskowola (co ja poradzę, że mam sentyment do prawdziwych mieścin, zwłaszcza tej rodzinnej…) – mógłbym w zasadzie nazwać testowym. Tworzyłem je bez większego planu, starając się na bieżąco spełniać oczekiwania mieszkańców i wykonywać wskazówki doradców. Postawiłem na wydobycie węgla, co zaowocowało zanieczyszczeniem atmosfery i pogorszeniem zdrowia obywateli. Szybko okazało się, że skład, w którym przechowywane są surowce jest za mały i musiałem dobudować kolejne hale, a następnie wysłać je na rynek globalny.

Ku mojemu zaskoczeniu w niecałe trzy godziny udało mi się zbudować miasto zamieszkane przez około 30 tysięcy simów, wśród których miałem poparcie na poziomie 80%, a w miejskiej kasie znajdowała się spora nadwyżka finansowa. Czy to oznacza, że jestem świetnym zarządcą i powinienem startować w wyborach? Wątpię – to raczej wina nie najlepszego zbalansowania poziomu trudności gry. Taki wynik udało mi się osiągnąć pomimo tego, że w mieście co jakiś czas wybuchały pożary, szpitale radziły sobie nie najlepiej, a nocą grasowali przestępcy. Mimo to obywatele byli zadowoleni. Szkoda, bo okazuje się, że SimCity nie stanowi większego wyzwania nawet dla laika. A tak być nie powinno – uproszczenie, czy raczej "uprzyjemnienie" rozgrywki nie powinno iść w parze z niskim poziomem trudności. Na pewno można było to lepiej rozwiązać, a tak zostaje nam jedynie dalszy rozwój miasta tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji. Choć i to jest utrudnione – mapy są zbyt małe, przez co w pewnym momencie dochodzimy do punktu, w którym nie możemy wybudować już żadnej dodatkowej drogi czy postawić nowych dzielnic. Na szczęście można założyć kolejną metropolię.

Drugim moim miastem były Puławy. W przeciwieństwie do Końskowoli było ono już znacznie bardziej przemyślane – drogi ułożyłem w kształcie szachownicy (można co prawda – i to nowość w serii – tworzyć zakręty i zawijasy, ale są one raczej mniej funkcjonalne) i podzieliłem teren na fragmenty zarezerwowane dla poszczególnych stref. Przy każdym większym skupisku budynków postawiłem po jednej straży pożarnej, posterunku policji i klinice, dzięki czemu rozwiązałem problem pożarów, przestępczości i chorób. Zwiększyłem wartość wielu gruntów stawiając liczne parki, fontanny i boiska – niemal od razu przełożyło się to na zwiększenie liczby bogatszych simów. Ci w miejsce zwykłych domów wybudowali ogromne wieżowce, a dzielnice przeciętnych Kowalskich zmieniły się w strefy dla zamożnych. Do nowych obywateli automatycznie przystosowali się handlowcy – w miejsce zwykłych sklepików pojawiły się wielkie centra handlowe. Wyglądało to niesamowicie, zwłaszcza na tle biedniejszego i mniej okazałego sąsiada.

Tym razem postawiłem na hazard. Początki mojego imperium były jednak skromne. Najpierw wybudowałem jedno kasyno, które z trudnością zarabiało tysiąc simoleonów dziennie. Dobudowałem jednak kolejne atrakcje przyciągające simów z większą kasą, którą skłonni byli roztrwonić w automatach. Po wybudowaniu dworca kolejowego moją metropolię odwiedziło więcej turystów, którzy przybyli w jednym celu – by zabawić się w kasynie. Z czasem mogłem wybudować KG Hazardu – przybytek zarządzający pozostałymi mniejszymi i generujący większe przychody.

W przeciwieństwie do Końskowoli z Puław byłem naprawdę dumny – z satysfakcją obserwowałem jak moje miasto się stopniowo rozwija, a na terenach zamieszkanych pojawiają się kolejne wieżowce. Miałem poczucie dobrze wypełnionego obowiązku. Oczywiście taka sielanka nie trwa wiecznie – prosperujące dobrze miasto może zostać w kilka chwil zniszczone przez jedną z kilku katastrof – nasza metropolia może zostać zaatakowana przez kosmitów, gigantyczną jaszczurkę czy deszcz meteorytów. Przynajmniej w teorii.

W trakcie wielogodzinnej rozgrywki tylko dwa razy musiałem radzić sobie ze skutkami kataklizmów i za każdym razem nie były one groźne. Spacer stwora przypominającego Godzillę nie wywołał większych szkód, ba, nawet wywołane przez niego pożary nie były groźne. Widząc jak potwór wychodzi z ziemi na powierzchnię, przed oczami miałem wizję zgliszcz i ruin. A tymczasem okazało się, że nic poważnego się nie stało. Oczywiście można też wywołać samemu katastrofę, tyle tylko, że na starcie wszystkie są zablokowane – aby móc z nich skorzystać musimy zdobyć odpowiednie osiągnięcia. Jest to trochę irytujące - chciałbym w dowolnym momencie móc sprowadzić na swoje miasto zniszczenie (obserwowanie zagłądy metropolii jest równie przyjemne, co śledzenie jej rozkwitu) , a muszę najpierw "zarobić" stosowne "acziki".

Niektórym może przeszkadzać zbyt wolny upływ czasu. Co prawda mamy do wyboru trzy różne stopnie prędkości, ale nawet na najszybszym (nazwanym przez twórców "lama") zdarzają się dłuższe przestoje w rozgrywce, gdy na przykład musimy poczekać na wygenerowanie odpowiednich funduszy na rozwój. Przez to mamy do czynienia ze sztucznym wydłużaniem zabawy.

Podoba mi się natomiast tryb piaskownicy, w którym też spędziłem trochę czasu – wybudowane w nich miasta nie zaliczają się co prawda do sieciowych rankingów, ale pozwalają popuścić wodze fantazji. Odblokowane są w nim wszystkie budynki, a na starcie otrzymujemy nie 50 tysięcy, a milion simoleonów. Dzięki temu można się zabawić i poeksperymentować – możemy od razu zbudować metropolię stojącą na wysokim stopniu rozwoju nie martwiąc się o budżet. Warto wykorzystać ten wariant, jako obóz treningowy przed rozgrywką w głównym trybie.

Wszyscy jesteśmy burmistrzami

W przeciwieństwie do poprzednich odsłon, nowe SimCity jest usieciowione. To zresztą na początku była największa wada – gra nie tylko nastawiona jest na multi, ale wymaga stałego połączenia z internetem nawet w rozgrywce „singlowej”. A to dlatego, że wszystkie nasze dane przechowywane są na zewnętrznych maszynach, zaś ekonomia wirtualnego świata zależna jest od poczynań innych graczy. Kiedy więc nie działały serwery, rozgrywka była niemożliwa.

Pomijając jednak problemy (które zostały już rozwiązane – w niedzielne popołudnie grałem bez przeszkód), usieciowienie jest ogromną zaletą nowego SimCity. W danym regionie może być kilka miast. Oczywiście wszystkie mogą należeć do nas, ale projektowanie każdej metropolii byłoby żmudną robotą, dlatego lepiej zaprosić do naszego małej prowincji znajomych. I wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa.

Rozgrywka z innymi opiera się na współpracy. Odpowiednia kooperacja zapewni wygraną wszystkim uczestniczącym w rozgrywce użytkownikom. Jak bowiem wiadomo, co jest do wszystkiego, to jest do niczego – dlatego każde miasto powinno skupiać się na jednej dziedzinie. Na przykład jeśli posiadamy elektrownię jądrową, możemy sprzedać nadwyżki prądu sąsiadowi koncentrującemu się na hazardzie. Kasyna i inne tego typu przybytki potrzebują mnóstwo energii – burmistrzowi "drugiego Las Vegas" taniej wyjdzie kupowanie jej od znajomego niż budowa własnej elektrowni i zarządzanie nią. W ten sposób zarobimy i my (na prądzie) oraz nasz znajomy (na turystach-hazardzistach). Wymiana nie ogranicza się tylko do dóbr, ale i usług... oraz simów. Jeśli w naszym mieście brakuje miejsc pracy, możemy nawiązać współpracę z pobliską metropolią i do niej właśnie wysyłać bezrobotnych.

Kluczem do sukcesu jest wzajemne uzupełnianie się i niwelowanie własnych słabości z pomocą sąsiadów. Warto to robić, bo współpraca wpływa na rozwój regionu – jeśli spełniamy odpowiednie warunki i dysponujemy odpowiednimi środkami finansowymi i surowcami, możemy wybudować jedno z tzw. „wielkich dzieł”, wśród których znajduje się m.in. międzynarodowy port lotniczy i centrum kosmiczne. Ich pojawienie się w naszym małej prowincji zagwarantuje nie tylko dopływ turystów, ale i zapewni pracę nawet kilku tysiącom simów. Co więcej – w jednym regionie możemy postawić kilka takich dzieł.

Podoba mi się też, że ekonomia gry jest kształtowana przez samych graczy i odpowiada na ich zapotrzebowanie. Ceny sprzedawanych dóbr są na bieżąco aktualizowane i zależą od aktualnego popytu i podaży. Jeśli więc na rynku jest zbyt dużo węgla to możemy być pewni, że sprzedamy go za bezcen. Jednocześnie może brakować innego surowca (np. rudy żelaza), który będzie drogi do czasu, aż gracze się nim nie nasycą. Niezłym „ficzerem” jest też możliwość podglądania i odwiedzania miast znajomych, dzięki czemu możemy przyjrzeć się, w jaki sposób funkcjonują ich metropolie.

Ładnie? Nie do końca…

SimCity pod względem wizualnym to naprawdę piękna gra – zieleń trawy jest soczysta, modele poszczególnych budynków są wykonane bardzo dobrze. Obserwowanie miasta znajdującego się w pełnym rozkwicie to sama przyjemność. Ale tylko z daleka – gdy tylko zbliżymy kamerę, obraz staje się niewyraźny i rozmazany. To naprawdę bardzo dziwne – dosyć dawno grałem w poprzednie części cyklu, ale o ile mnie pamięć nie myli, można w nich było obserwować każdego pojedynczego sima z bliska i nawet wtedy grafika nie odstawała od ówczesnego poziomu. A tutaj, jeśi nie chcemy mieć w nocy koszmarów, to nie powinniśmy robić zbyt wielkiego zoomu.

Pod względem dźwiękowym mamy do czynienia ze standardem serii SimCity i Simsów – w tle przygrywa lekka, zabawna muzyczka, a po kliknięciu na dany obiekt użyteczności publicznej, słychać stosowne do niego odgłosy (np. trzaski przepływającego prądu w przypadku elektrowni). Wirtualne ludziki porozumiewają się ze sobą znanym już chyba większości simlishem, czyli bełkotem przeplatanym z językiem angielskim.

Chcesz mieć własne miasto? Kupuj!

SimCity nie jest może idealną grą i nie stanowi zbyt wielkiego wyzwania. Nie zmienia to jednak faktu, że zabawa w burmistrza wciąga, a kolejne godziny umykają w bardzo szybkim tempie na budowie własnego miasta. A także na obserwowaniu jego rozwoju, co jest ogromnie satysfakcjonujące, zwłaszcza gdy wszystko dobrze funkcjonuje. Do tego dochodzi usieciowienie i współpraca z innymi graczami, która nadaje rozgrywce nowego wymiaru.

W ocenie końcowej nie uwzględniłem problemów z serwerami, które pojawiły się tuż po premierze. Z prostego powodu – nie doświadczyłem ich. To najprawdopodobniej zasługa tego, że grałem w weekend, a wtedy większość kłopotów została już rozwiązana. Nie widzę więc sensu, by wpływ na notę miało coś, co jest typowym zjawiskiem „wieku dziecięcego” każdej produkcji uzależnionej od połączenia z internetem.

Tak więc jeśli jesteś fanem SimCity – kupuj. Jeśli nim nie jesteś, ale chciałbyś zobaczyć „z czym to się je” – też kupuj. Nowa gra to bowiem idealna szansa dla nowicjuszy, by w przyjemny i bezbolesny sposób dołączyli do grupy wirtualnych burmistrzów.

Ocena: 8.0

----

Plusy:

  • zarówno dla laików, jak i weteranów
  • miasto funkcjonuje jak w „realu”
  • funkcje społecznościowe i kooperacja z innymi
  • globalna ekonomia
  • tryb piaskownicy
  • niezła grafika

  • Minusy:

  • złe zbalansowanie poziomu trudności
  • za małe tereny pod zabudowę
  • pikseloza przy zbytnim zoomie

  • Redaktor
    Piotrek66
    Wpisów17556

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze