46
24.11.2012, 08:21Lektura na 4 minuty

LEGO Władca Pierścieni ? recenzja cdaction.pl

Gier z LEGO było już sporo, ale oto pojawiła się ta jedna, która będzie wszystkimi rządzić. Bilbo mi świadkiem – tak dobrze, przy „klockowej” produkcji nie bawiłem się od czasu Minecrafta LEGO Star Wars. W swojej klasie – Władca Pierścieni to prawdziwy powrót króla!


Hut

LEGO Władca Pierścieni

Dostępne na: PC, PS3, X360
Testowano na: X360
Wersja językowa: polska (napisy)

Szczerze? Nieco przestraszony patrzę w tej chwili na ekran wypełniony w 90% pustą kartką w Wordzie – chcę bowiem dać LEGO Władcy Pierścieni wysoką ocenę, więc wypadałoby jakoś ją uzasadnić. Tymczasem zarówno opis gry, jak i owe uzasadnienie da się zmieścić w dwóch akapitach, a nawet w dwóch zdaniach. Cóż, trzymajcie kciuki.

Pomysł na gry z „serii” LEGO zapewne jest już wam znany. Produkcji takich ukazało się do tej pory tuzin (choć dokładnie zliczenie ich nie jest wcale proste), wszystkie bazowały na tym samym – przeniesieniu postaci, lokacji, a czasem nawet wydarzeń, znanych z popularnych filmów prosto w świat zbudowany z klocków z LEGO. Mieliśmy więc już klockowatego Indianę Jonesa, Batmana, Piratów z Karaibów, zaś cała ta zabawa zaczęła się od Gwiezdnych Wojen i szczerze mówiąc właśnie LEGO Star Wars podobało mi się do tej pory najbardziej. Dlaczego? Ano dlatego, że tamta gra bazowała na scenach, które w swoim życiu widziałem wcześniej co najmniej kilkukrotnie, i które kojarzyłem wyłącznie pozytywnie – dlatego z dużą radochą oglądałem ich kwadratowe parodie. Władca Pierścieni działa podobnie, ponownie przywołał tamto uczucie – tolkienowskiej trylogii co prawda od dawna już nie czytałem, ale zajmuje w moim sercu cieplutkie miejsce przy kominku, gładząc od niechcenia kota, więc znanych bohaterów oglądało mi się teraz naprawdę przyjemnie. To połączenie – Władca Pierścieni + LEGO – jest wyjątkowo udane. A bawi tym bardziej, że w kwestiach dialogowych wykorzystano cytaty z trylogii filmów Petera Jacksona: czasem umieszczonych w tych samych scenach i momentach fabuły, czasem nieco poprzestawianych, zwykle dla uzyskania efektu „większego śmiechu”. To robota zasługująca na uznanie i świadcząca o tym, że ekipa Traveller’s Tales poznała materiał źródłowy dogłębnie. Kolejnym na to dowodem może być fakt, że w grze pojawiają się aż 84 „ludziki” z trylogii: część to bohaterowie, których zabraknąć oczywiście nie mogło, część jednak to postacie mniej popularne, jednak przez developerów niezapomniane (np. Gil Galad). Kolejny plus.

Grze pomaga również to, że – tak po prostu – jest naprawdę udana. Bazuje na wszystkich dotychczasowych elementach gier z serii LEGO, biorąc z nich to, co najlepsze i dodając do tego kilka nowych, trafionych pomysłów. Sama rozgrywka jest niezbyt skomplikowana i polega przede wszystkim na walce z przeciwnikami (dokładniej na dzikim łupaniu ich mieczykiem), skakaniu po platformach oraz rozwiązywaniu okazjonalnych zagadek, do których często trzeba zmienić aktualnie aktywną postać, bo tylko jeden z dostępnych bohaterów posiada umiejętności niezbędne do tego, by np. rozpalić ognisko. Pojawiają się też sekwencje nieco innego rodzaju - ucieczki przed pościgiem, fragmenty skradane, jazda na koniu, imponujące rozmachem walki z bossami - generalnie jednak zabawa jest na tyle nieskomplikowana, że poradzi z nią sobie każdy.

To, co spodobało mi się najbardziej, to osadzenie gry w otwartym świecie. Podobnie jak w LEGO Batman 2: DC Super Heroes pomiędzy liniowymi, zamkniętymi poziomami – tutaj odtwarzającymi najważniejsze epizody trylogii (czyli od początku: bitwę na stoku Góry Przeznaczenia, wyjście z Hobbitonu, spotkanie z Nazgulami, itp., itd.) – trafiamy w okolicę otwartą, którą można samodzielnie eksplorować. Tu zaczyna się robić naprawdę wesoło: każdy taki obszar ma bowiem szereg sekretów do odkrycia (by znaleźć część z nich trzeba rozwiązać łatwe logiczno/eksploracyjne zagadki), oraz co najmniej 3-4 questy poboczne do wykonania, zlecane przez postacie napotykane w świecie gry. Te wyzwania dodatkowe są dość proste, niezbyt złożone, ale w bardzo zgrabny sposób zmieniają LEGO LOTRO w coś na kształt RPG-a light. Nie ma w nim co prawda systemu rozwoju postaci, ale jest na przykład crafting – zbiera się bowiem „schematy” pozwalające na tworzenie różnych mithrilowych przedmiotów, w tym broni, z mithrilowych klocków sprytnie ukrytych w całym śródziemiu.

Oczywiście LEGO Władca Pierścieni nie jest produkcją dla „dorosłych” graczy – jej poziom trudności ustawiono na poziomie na tyle niskim, że nic nie przeszkadza w pokonywaniu kolejnych etapów, a przecież starzy wyjadacze, nie mając stosownego wyzwania, pada raczej nie ruszają. Tym bardziej cieszy jednak szereg pomocy, które dodano z myślą o młodszych/mniej ogranych – choćby możliwość wskazania na mapie celu (np. zleceniodawcy jakiegoś zadania pobocznego), do którego prowadzą nas później półprzezroczyste niebieskie klocki (świat LEGO LOTRO jest na tyle duży, że naprawdę się to przydaje). Tego typu subtelne pomoce, bezpretensjonalny humor, fantastyczny materiał źródłowy potraktowany z prawdziwym wyczuciem i prosta, ale nienudząca się rozgrywka - to wielkie atuty gry LEGO Władca Pierścieni. Polecam ją każdemu fanowi trylogii Tolkiena, wszystkim miłośnikom literatury fantasy i większości graczy, niezależnie od ich wieku.

Ocena: 8.5

----

  • Plusy:
  • ogromny, "otwarty" świat klockowatego Śródziemia
  • proste, ale sprawdzające się mechanizmy rozgrywki
  • humor
  • mnóstwo sekretów
  •  

    Minusy:

  • brak sieciowego co-opa (ale czy naprawdę je potrzebny?)

  • Redaktor
    Hut
    Wpisów4059

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze