27
5.10.2012, 13:30Lektura na 7 minut

NBA 2K13 - recenzja cdaction.pl

O wielu grach mówi się że są wielkie, ale niewiele jest tak gigantycznych jak seria NBA 2K. Czy niepodzielnie władając w swojej kategorii przy tegorocznej odsłonie cyklu twórcy postawili na „easy layup” czy idąc za ciosem nie marnowali czasu i zaserwowali nam „monster jam”? NBA 2K13 (od dziś w sklepach!) sprawdza weteran parkietów ShinX.


CD-Action

NBA 2K13
Dostępne na: PS3, X360
Testowano na: X360
Wersja językowa: angielska

Pierwsze co wpada w oko i ucho, to wszechobecość znanego amerykańskiego rapera, Jaya-Z. W NBA 2K13 figuruje on jako producent gry, co oczywiście jest czystym zabiegiem marketingowym i z prawdą ma niewiele wspólnego. Tym samym usłyszymy jego kawałki w intrze, menu, na prezentacji przedmeczowej – wszędzie. Nie odmawiam Jayowi talentu, ale seria 2K od lat była najlepiej udźwiękowioną grą sportową właśnie ze względu na wpadające w ucho i pozytywnie bujające, nieznane szerszej publice kawałki zza oceanu. Na ich miejsce mamy numery które każdy gdzieś już kiedyś słyszał i artystów związanych z wytwórnią rapera. Niestety, Rihanna w połączeniu z koszykówką nie każdemu przypadnie do gustu. Dla mnie to minus, choć wiem, że znajdą się i fani tego zabiegu.

Od słabiaka po kozaka
Zabawę zaczynamy od stworzenia swojego zawodnika. Poza standardowymi atrybutami kreatora postaci takimi jak kolor skóry, wygląd twarzy, fryzura, wzrost i waga, dostępne jest całe morze czysto koszykarskich cech, które pozwalają na całkowite odwzorowanie swoich umiejętności (lub swojego wyobrażenia że się je posiada). Obejmuje to zarówno takie podstawy jak ułożenie rąk do rzutów z wyskoku czyosobistych, zestaw prostych zwodów, po takie detale jak ilość kroków potrzebnych do odzyskania równowagi po „fade-awayu”. Jeśli przysiądzie się do kreatora na poważnie, zawodnik będzie się zachowywał dokładnie tak, jak tego oczekujemy, włączając w to długość trzymania „miękkiej kiści” w górze po oddaniu rzutu.

Droga do mistrzostwa NBA jest długa i kręta. Zanim w ogóle nasz zawodnik otrzyma angaż do którejś z drużyn, musi się wyróżnić w spotkaniach pokazowych młodych talentów, w których pod uwagę brana jest niemal każda akcja. Ocenę zawodnika podbijają nie tylko zagrania mające swoje odzwierciedlenie w statystykach, jak punkty, asysty, zbiórki itp., lecz również te niepoliczalne, w tym umiejętne rozprowadzanie piłki, bieganie do kontr i skuteczne krycie rywala. Analogicznie, w wypadku gdy nam „nie siedzi” a zawodnik rywali raz po raz mija gracza jak tyczkę w drodze do kosza, zaufanie naszych kolegów z drużyny spada i większość spotkania grzejemy ławę.

Dajcie mi piłkę i boisko, pokażę, że mogę wszystko
Ostatnią rzeczą na jaką możnaby narzekać w NBA 2K13 to liczba dostępnych trybów gry – jest ich bowiem multum. Najważniejszy z nich – The Association, to połączenie managera i normalnej rozgrywki. Poza wygrywaniem kolejnych spotkań i sięgania po najwyższe cele, gracz musi zadbać o samopoczucie zawodników, transfery, pieniądze i reputację. Choć ilość opcji menedżerskich ma się nijak w porównaniu do takiego Footaball Managera, to jak na grę która nie stawia takiej zabawy na pierwszym miejscu opcji i tak jest mnóstwo. Pośród tradycyjnych trybów naturalnie znajduje się opcja rozegrania pojedynczego sezonu i play-offów.

Trening w grze tak skomplikowanej jak koszykówka to rzecz zasadnicza. Rozbudowany, choć nie idealny samouczek pozwoli na opanowanie rozległej klawiszologii i da graczowi stykającemu się z serią po raz pierwszy wrażenie że na boisku nie ma rzeczy niewykonalnych, co wcale nie jest dalekie od prawdy. 101 różnych ruchów do wykonania (a to nie wszystkie!) w Training Campie to solidne podstawy by zacząć zabawę. Dla chętnych istnieje możliwość osobnego przećwiczenia rzutów osobistych, zagrywek i walki pod koszem. Bez opanowania tych elementów włączanie poziomu trudności wyższego niż standardowy nie ma żadnego sensu, chyba że lubi się dostawać tęgie lanie.

W NBA: Creating a Legend wcielamy się w jednego z obecnych zawodników ligi. Poprzez wykonywanie specyficznych treningów i umiejętne realizowanie celów narzuconych w kluczowych spotkaniach, zawodnik będzie się rozwijał zdobywając popularność i zwiększając „chemię” w zespole. Ten tryb śmiało mógłby być wydany jako osobny produkt, bo ilość dostępnych opcji jest wręcz przytłaczająca. A przecież poza nim (i innymi, wymienionymi wcześniej) na liście trybów jest też chociażby NBA Blacktop - rozgrywki uliczne w systemie od 1 na 1 do 5 na 5 zawodników. Zasady gry odwzorowują te znane z boisk osiedlowych gdzie m.in. po zbiórce niecelnego rzutu przeciwnika trzeba „oczyścić” piłkę wychodzą z nią poza linię 3 punktów. Choć ten tryb ma najmniej opcji, grając mniejszą ilością zawodników na jeden kosz znacznie lepiej wyrabia się nawyki w szybkich kontrach i operowaniu na małej przestrzeni.

Spory postęp uczyniono w grze przez sieć. W poprzednich edycjach połączenie pomiędzy graczami musiało być naprawdę dobrej jakości, by mecz przebiegał płynnie i bez przekłamań. Starania ekipy 2K dały wymierne efekty, bo w 2K13 da się wreszcie normalnie grać z przeciwnikami z innych kontynentów . Niestety gdy przeciwnik dostaje łupnia, najczęściej resetuje konsole i gracz ma w takim wypadku związane ręce. Przegrywać w kosza też trzeba umieć, drodzy Amerykanie!

Progres czy stagnacja?
NBA 2K12 było jedną z najlepszych gier sportowych zeszłego roku i szczerze powiedziawszy niewiele aspektów mogło zostać poprawionych. Największą zmiana dotyczy sterowania i jest nią nowe przeznaczenie prawej gałki pada. Obecnie odpowiada ona za zwody i pozwala na większą kontrolę nad nimi. Dopiero po przytrzymaniu lewego triggera gałka wraca do swojej nominalnej funkcji „shot sticka”, którym kontrolujemy rzut. Ta zmiana, choć z początku nieco uciążliwa dla weteranów serii rzucających „z gały” z zamkniętymi oczami po kilku meczach pokazuje swoje zalety i pozwala jeszcze bardziej zdominować wydarzenia na boisku. Szkoda tylko że zapomniano o niej w samouczku i z początku kręci się na wyczucie.

Kolejną z nowości jest „Dynamic Shot Generator”, czyli algorytm wybierający rzut najbardziej adekwatny do sytuacji. W poprzednich częściach 2K często zdarzało się, że zawodnik robił coś kompletnie irracjonalnego, jak np. dwutakt z miejsca mając przed sobą obrońcę, przez co gra znacznie traciła na realiźmie. Dynamic Shot Generator w większości przypadków eliminuje tę przypadłość, ale nie do końca. Takie gafy zdarzają się znacznie rzadziej, co nie znaczy że zniknęły całkowicie.

Cieszy fakt, że już nie tylko „pierwszy garnitur” zawodników może się popisać swoimi „signature moves”. Przeniesiono ruchy sporej ilości graczy których kojarzymy niekoniecznie z portali plotkarskich, a raczej z dobrego koszykarskiego rzemiosła. Poziom przywiązania do detali momentami powoduje, że aż nie chce się wierzyć że komuś się chciało zadbać o tak mało znaczące w kontekście całej gry rzeczy jak charakterystycznie opadająca ręka po rzucie osobistym. Równie dobrze opracowano „signature skills”. Każdy z zawodników ma jakiś atut z którego jest znany – jeden ma niesamowitą skuteczność z rogu boiska, drugi idealnie skacze w tempo do alley-oopa itd. Singature Skills wplatają się w grę dynamicznie i naturalnie, a co najważniejsze nie są pustym sloganem i daje się je odczuć w meczu. Grając stworzonym przez siebie zawodnikiem dostajemy VC (Virtual Currency, puszczenie oczka w stronę Visual Concepts, prawdziwych autorów gry) za każdy rozegrany mecz zarówno off jak i online. Za VC możemy dokupić swojemu pupilowi Signature Skills i upodabnić go do siebie lub swojej fantazji do granic możliwości.

I love this game
Oprawa wizualna zaliczyła znaczący krok do przodu. „Telewizyjna” praca kamery daje wrażenie oglądania dobrze zrealizowanej transmisji i przy okazji na każdym kroku pokazuje, że wszystko jest ładniejsze i wyraźniejsze. Poprawę widać gołym okiem. Moją uwagę w szczególności przykuła publiczność. Choć ze względu na ograniczenia sprzętowe obecnej generacji konsol nadal są to ludziki o jednej teksturze twarzy, ciosane z zaledwie kilku brył, to przy gonieniu wyniku czy bardzo efektownej akcji wszyscy zrywają się z siedzeń i szaleją, zagłuszając nawet komentatorów! Atmosfera to bardzo ważna składowa sportu i w serii NBA 2K udało się ją uchwycić jak w żadnej innej grze tego typu.

Poza tym do dyspozycji gracza oddany został pakiet opcji społecznościowych, z obowiązkowym spamowaniem na Facebooku, a także niesamowity smaczek w postaci... kreatora własnych butów! Co prawda nie udało mi się odtworzyć obuwia marki „Relaks”, ale mój zawodnik i tak ma najgorzej wyglądające obuwie jakie można sobie wyobrazić.

2K Sports samo sobie podniosło poprzeczkę, ale i tym razem udało się ją przeskoczyć. NBA 2K13 to koszykówka kompletna. Oferuje masę trybów, realizm, piękną oprawę i niezrównany gameplay. Choć to mało popularna opinia w kraju zdominowanym przez konsolowe piłki nożne, twierdzę – dla mnie, z mojego punktu widzenia, a nie gram w wirtualną gałę – że to najlepsza gra sportowa obecnego roku, a zarazem najlepsza gra sportowa w ogóle.


Ocena 9.0

Plusy:

  • ogromna ilość trybów gry
  • atmosfera prawdziwych rozgrywek
  • realizm
  • przywiązanie do najmniejszych detali
  •  

    Minusy:

  • bez długiego tutoriala ani rusz
  • sporadyczne ale jednak - błędy kolizji zawodników
  • komercyjny soundtrack
     

  • Redaktor
    CD-Action
    Wpisów1100

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze