17
28.10.2010, 11:07Lektura na 6 minut

Recenzja CD-Action: NBA 2K11 (PC)

No i zaczęło się - nadszedł sezon 10/11, a wraz z nim 1230 spotkań sezonu regularnego NBA. Mstrzowie z Lakers już raz wygrali, Gortat zaczyna rozgrywki dziś w nocy, a jak to się dalej potoczy, zobaczymy w... NBA 2K11, jak pisze enki: najlepszej tegorocznej koszykówce na PC i konsolach. Recenzja CD-Action!


Hut

NBA 2K11
wersja testowana: PC, j. angielski
Wydawca: Cenega
oficjalna cena: 129,00 zł

Przeżywająca swój szczyt popularności w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku liga na powrót zaczyna wzbudzać duże zainteresowanie globalnej gawiedzi. Zarówno tych, którzy dziś emocjonują się wybuchowym trójkątem Wade-James-Bosh Miami Heat, jak i wychowanych w czasach spektakularnego, podwójnego „Three-Peat” Chicago Bulls i człowieka, który z popularnego sportu uczynił wówczas światowy fenomen. I to szczególnie do świadków tamtych wydarzeń sprzed lat studio Visual Concepts wyciągnęło w tym roku rękę, sprowadzając z powrotem na wirtualny parkiet Michaela Jordana

Przy AI nie pokozaczysz
Weterani poprzednich części odnajdą się w NBA 2K11 bez trudu. Świetne menu główne powróciło w wyśmienitej formie, a gra zachowała dotychczas dostępne tryby i elementy, które pozwoliły jej wyjść na prowadzenie w wyścigu z NBA Live. Tegoroczna edycja oferuje jednak dużo więcej powodów do zakupu niż tylko uaktualnione składy i nowy zestaw przygrywających w tle utworów z biblioteki 2K Beats (zwłaszcza że sam jakoś bardziej się zżyłem z zeszłorocznymi). Domorosłych gwiazdorów NBA czeka bowiem cały wór drobnych usprawnień na niemal wszystkich polach i jeden całkowicie nowy tryb.



Na dzień dobry wita AI jeszcze sprytniejsze i bardziej przebiegłe niż do tej pory. Koniec z cudownymi podaniami przez kilku obrońców pod kosz, gdzie Pau Gasol albo Amar’e Stoudemire czekają tylko na wykończenie akcji. Ba, koniec ze swobodnymi podaniami do krytych graczy – sztuczna inteligencja nauczyła się bardzo skutecznie wyłapywać wszelkie beztroskie zagrania, przez co tym razem trzeba znacznie bardziej kombinować, aby zmieścić piłkę w obręczy. Albo trafiać z półdystansu.

Bolesne legendy początki
W zeszłorocznej edycji gry spędziłem niezliczone wieczory na prowadzeniu mojego grającego na pozycji nr 1 zawodnika w trybie My Player do (proroczego, jak się później okazało) tytułu wraz z Lakersami. Tutaj pierwsze mecze rozpoczętej od zera kariery okazały się dla mnie po prostu katastrofalne. Tyle że nie jest to wada gry. Choć czasem wręcz przykro mi było patrzeć, jak słabiutkie podania mojego „ogórka” kończyły się stratą i szybką kontrą zwieńczoną demoralizującym wsadem.

Inna sprawa, że w drugiej rundzie draftu został on wybrany przez Washington Wizards. Ci zaś nie dość, że byli bodaj najgorszą drużyną ubiegłego sezonu, to jeszcze – tak jak w rzeczywistości – w pierwszej rundzie „chapnęli” Johna Walla, absolutną gwiazdę ubiegłego sezonu ligi akademickiej i... również grającego na pozycji point guard.

Pozostając przy trybie My Player (który był, jest i będzie moim głównym źródłem radości w NBA 2K11), warto dodać, że przebieg spotkań znacznie zbliżył się do tego, co możemy oglądać na prawdziwych parkietach NBA. Jest więc więcej fauli, a zdobycz punktowa rośnie wolniej, wymagając ustawienia 12-minutowej kwarty, by oglądać wyniki zbliżone do prawdziwych. Dodatkowo pojawiły się pomeczowe konferencje prasowe, gdzie udzielając odpowiedzi w wybranym tonie, możemy wpłynąć na popularność naszego podopiecznego w drużynie, wśród fanów i ogólnie w lidze. Maniacy cyferek dostali zaś kolejną porcję statystyk i wykresów, w których mogą się pławić pomiędzy meczami, porównując się z innymi zawodnikami ligi. Wreszcie nasz koszykarz może zdobywać pary butów marki Jordan, które dają niewielkie bonusy do różnych współczynników. A skoro o „His Airness” mowa...

Agent J-23
Michael Jordan powrócił. A wraz z nim jego koledzy z Byków (Dennis Rodman, Scottie Pippen) oraz z zespołów, z którymi rozegrał swoje najlepsze mecze. Wśród drużyn prócz ligowej trzydziestki i ekip All-Stars znajdziemy więc kilka składów Bulls z różnych sezonów, a także m.in. Lakersów Magikiem Johnsonem Vlade Divacem, Sonics z ­Shawnem Kempem i Detlefem Schrempfem czy moich ulubionych Knicksów Patrickiem Ewingiem Johnem Starksem.


Wszyscy oni mają do odegrania swą rolę w The Jordan Challenge – serii dziesięciu historycznych spotkań z całej kariery Jordana, w których osiągnął nieosiągalne. Jak na przykład rzucenie 69 punktów przy ponad 50-procentowej skuteczności i zaliczenie 6 asyst w meczu z Cavaliers z 1990 roku. Albo zdobycie co najmniej 38 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst w finale z Jazz w 1997 roku, gdzie chorego na grypę MJ-a nie zmogła nawet gorączka. Słowem: doskonały pretekst, nie tylko by poznać bliżej dokonania największego koszykarza w dziejach, ale i łyknąć trochę sportowej historii jako takiej.

Drop it like it’s hot
Wszystko, co wysmażyłem powyżej, to i tak wciąż nie jest nawet połowa tego, co NBA 2K11 oferuje spragnionym koszykarskiej rozrywki. Oprócz sezonu i playoffs możemy wszak zmierzyć się z The Association, czyli quasi-menedżerskim trybem, w którym jako właściciel, trener i zawodnik (a raczej zawodnicy) opiekujemy się całym klubem. Od wyszukiwania młodych talentów i uczestniczenia w drafcie, przez podpisywanie kontraktów i dbanie o zmieszczenie się (lub nie) w osławionym salary cap, do samodzielnego rozgrywania poszczególnych meczy.

Dla fanów streetballu powraca zaś NBA Blacktop, czyli zakręcone konkursy wsadów i rzutów za trzy oraz możliwość grania 1 na 1, 2 na 2 itd. do jednego kosza. Na przykład mając w drużynie Calvina Broadusa Jra, znanego również jako Snoop Dogg (jest on zresztą autorem tytułowego kawałka NBA 2K11), oraz inne „osobistości”. Wreszcie wielkich emocji dostarcza internet wraz z trybami wieloosobowymi oraz NBA Today, pozwalającym m.in. rozgrywać spotkania z danego dnia w oryginalnych, aktualnych składach.

Visual Concepts potrafią skakać
Z technicznego punktu widzenia przy okazji najnowszej odsłony serii 2K Games Visual Concepts – zaskoczeń brak. Animacje koszykarzy, ich ruch po parkiecie, powiewające „nogawy” szortów i w zasadzie cała oprawa pozostały na wysokim, ale niezmienionym poziomie. Na licznych zbliżeniach nie ma problemu z rozróżnieniem każdego zawodnika z osobna, a do tego gwiazdom przyporządkowano specjalne, kropka w kropkę zgodne z rzeczywistością animacje rzutów, zwodów i wszelkich innych ewolucji z piłką. Tu i tam „kocie ruchy” koszykarzy przecina jedynie nagła zmiana animacji czy kierunku biegu, co dobitnie przypomina, że to wciąż tylko gra. Co ciekawe, podobnie jak rok temu, wersja pecetowa od czasu do czasu cierpi na kilkusekundowe spowolnienia animacji, niewpływające jednak druzgocąco na przyjemność z zabawy.

Mecze komentowane są przez znany już duet: Kevina Harlana i Clarka Kellogga. Zachowali oni część uniwersalnych „powiedzonek” z poprzedniej części, uzupełniając w międzyczasie swój repertuar o anegdoty związane z zeszłym sezonem i tegorocznymi żółtodziobami oraz nawiązujące do okołoligowych wydarzeń z przeszłości, przeznaczone specjalnie do trybu The Jordan Challenge. Choć od czasu do czasu powinie im się noga i powiedzą nieprawdę, a po kilkunastu meczach tą samą drużyną znamy historie życia każdego z naszych graczy na pamięć, wciąż wprowadzają świetny klimat i nie zamierzam w najbliższej przyszłości ich wyciszyć.

Było świetnie, jest jeszcze lepiej. A do tego trudniej i bardziej wymagająco, choć po to jest poziom Rookie, by móc się przy nim bezstresowo bawić. Słowem: ewolucja w dobrym kierunku i gra, która – podobnie jak facet będący jej tegoroczną „twarzą” – zasłużyła na duży znak jakości.

Ocena: 9

---

Plusy:

  • jeszcze lepsze AI
  • bogactwo trybów
  • oprawa wizualna i dźwiękowa
  • integracja z siecią
  • The Jordan Challenge
  • Minusy:

  • sporadyczne spowolnienia animacji w wersji PC
    na klawiaturze raczej nie pograsz

  • Redaktor
    Hut
    Wpisów4059

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze